Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

24 października 2017

As high as we..- Rozdział 8

I w końcu jest nowy rozdział 😁 Zapraszam serdecznie! 😀


Rozdział 8

Poczuł kolejne uderzenie. Jęknął głośno, pozwalając sobie na poczucie bólu całym ciałem.
-Andreas, już dość. Przestań go tak tłuc. - usłyszał obronę ze strony młodej kobiety, która właśnie weszła do pomieszczenia. -Nie chcesz chyba zabić naszej królewny, co?
-Ach, masz rację, Katherine. - rzucił, pochylając się nad zmaltretowanym Billem. - Mam nadzieję, że zrozumiałeś nauczkę, prawda, Schatz? Nie będziesz się już więcej stawiał i nadal będziemy mogli żyć w przyjaźni, tak? - gdy nie usłyszał jego odpowiedzi warknął, przystawiając do czarnej głowy pistolet. -Odpowiesz mi, czy mam dalej uczyć cię szacunku, śmieciu?
-Andreas! Dość powiedziałam! -kątem oka widział, jak kobieta rozgląda się po pomieszczeniu. -Scott? Thomas? Zorganizujcie mi dobrze zaopatrzoną apteczkę i przenieście go na stół do jadalni. Tylko delikatnie! On się nam jeszcze przyda.

Kiedy został z nią sam na sam, nawet nie próbował kryć skrępowania i zażenowania całą sytuacją.
Syknął z bólu, gdy zajmowała się opatrzeniem kolejnych ran.
-Nie bądź baba, Kaulitz.. - mruknęła, ganiąc go wzrokiem. -Gdybyś się mu nie postawił to nigdy by cię nie uderzył, wiesz przecież. - zauważyła, sięgając po igłę. -Teraz zaboli. Muszę zszyć tą ranę, ale nie bój się, jak tylko szwy się wchłoną, na twojej pięknej buzi nie powinno być śladu.
-Czemu.. Ach.. - wydobył z siebie zbolały jęk, próbując uciec przed igłą. Nie znosił tego, choć Katherine była bardzo delikatna, gdy go szyła i znała się na rzeczy..
-Dobrze wiesz, czemu, Skowroneczku. Sam tego chciałeś. Potrzebowałeś kasy, pamiętasz?
-Obiecałaś, że..
-Kłamałam. - przerwała mu, posyłając paskudny uśmiech. -No, i gotowe, a teraz jazda na ulicę. Musisz zapracować na siebie. - nakazała, nawet na niego nie patrząc.

~*~
Krążył ulicami miasta, zastanawiając się nad słowami Gustava. Przecież znali się i przyjaźnili całe życie i chyba by go nie okłamał, prawda?
Westchnął cieżko, kręcąc głową.
Zobaczył nagle szamotających chudą, wysoką postać dwóch mężczyzn w średnim wieku. Każdy z nich był od ofiary o wiele większy i silniejszy. -Ej! Wy dwaj! Zostawcie go! - zawołał, ruszając szybkim krokiem w kierunku trójki. -Bo co nam zrobisz? Jesteś alfonsem tej męskiej dziwki?! - rechotali, wciąż popychając chudzielca. Ten jednak kopnął jednego z nich w piszczel i korzystając z nieuwagi drugiego zaczął prędko uciekać. Po chwili zniknął za zakrętem, a Tom ponownie skupił uwagę na oprawcach słabszego.
-Już nic nie muszę, ale nie chcę więcej widzieć, jak terroryzujecie innych.. - zagroził im palcem i odwrócił się na pięcie.

~*~
Oparł się plecami o zimny murowany budynek za sobą.. Udało mu się uciec.. Boże.. Gdyby Tom go takiego zobaczył.. Musiałby się mu spowiadać, a tego nie chciał. To były jego problemy.. Musiał dać sobie sam radę.. Chociaż.. Dzięki niemu wyszedł cało z opresji.. Musiał mu jakoś podziękować..
Tylko.. Jak miał to zrobić jednocześnie nie zdradzając się, że był własnie tą ofiarą?
Pacnął się otwartą dłonią w czoło i zachichotał głośno. Miał już doskonały pomysł.

***
-Jestem! - zawołał, rzucając torbę szkolną w kąt. -W końcu wakacje! - radość, którą odczuwał, nijak nie pokrywała się za to z nastrojem Billa..
-I to powód do takiego entuzjazmu? - spytał, odkładając na bok książkę, którą czytał.
-Oczywiście. Zaraz się stąd wynoszę i lecę na plażę. - zanucił, spoglądając na Billa. -No co? - przekrzywił śmiesznie głowę, z troską przyglądając się Czarnemu. -Może.. Masz ochotę iść ze mną?
-Nie, dzięki. Jakoś.. Nie mam ochoty na smażenie się na słońcu. - wykręcił się Bill.

Nie chciał chodzić do miejsc, w których musiałby publicznie się rozebrać i pokazać swoje blizny.. To było dla niego nieprzyjemne i bolesne. Wystarczyło mu w zupełności, że Tom je widział i nie zamierzał obnażać się przed innymi ludźmi.
~*~
-Nie, to nie. Pójdę sam. - zadecydował. -Szkoda, bo moi kumple chcieli cię poznać. - przypomniał sobie. Nie chciał zostawiać go nagle samego.. Naprawdę zależało mu na chłopaku..
-Wybacz Tom, ale nadal nigdzie się nie wybieram. Mam dziś inne sprawy na głowie. - zaoponował.
-Billy.. Co ty takiego masz na głowie w pierwszy dzień wakacji? - spytał, kucając przed nim i opierajac dłonie na jego kolanach.
-Nie waż..
-Właśnie, że ważne. Jest piątek, wakacje, lato.. Chcę zabrać cię ze sobą na plażę.. Chcę żebyś poznał moich znajomych, ale ty wciąż mi odmawiasz.. Dlaczego cały czas mnie odtrącasz? Dlaczego zamykasz się przede mną i odgradzasz grubym murem? - pytał, świdrując go czekoladowmi tęczówkami.

~*~
Rozpłakał się. Jak miał powiedzieć mu, co się z nim działo?
-Chciałbym ci wszystko wyjaśnić, ale nie mogę. Rozumiesz, Tom? Ja nie mogę się na to zdobyć.. Nie chcę, żebyś miał kłopoty z mojego powodu.. Nie chcę.. - Dredziarz przerwał mu w pół słowa, przciskając mocno do swojego umięśnionego torsu.

~*~
-Billy.. Nie płacz.. Słyszysz? Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, że zawsze ci pomogę.. Chcę cię wspierać.. Pozwól sobie na złapanie wyciągniętej do ciebie pomocnej dłoni.. - szeptał przy jego uchu, czując jak całe wątłe ciało chłopaka drży od powstrzymywanego szlochu.
-Jak ci wszystko opowiem to mnie znienawidzisz.. Odsuniesz się ode mnie jak wszyscy..
-Nie znienawidzę cię.. Słyszysz? Nie pleć głupot. Zależy mi na tobie... Jesteś moim przyjacielem, a przyjaciele nie odchodzą i nie zostawiają siebie nawzajem w potrzebie..
-Nie, Tom.. Lepiej jest tak, jak jest. - szepnął, odsuwając się od dredziarza po dłuższym czasie.

~*~
Chciał mu powiedzieć, ale bał się. Tak bardzo się bał, że znowu zostanie sam.. Nigdy wcześniej nie marzył o kimś takim, jak Tom. Był, w tym momencie, centrum jego wszystkiego, a delikatny dotyk i troska z jego strony sprawiały, że miał jeszcze większe poczucie winy, z powodu kłamstw..
***
Kiedy Tom wyszedł z domu dziecka, Bill udał się na szybkie zakupy, żeby wszystko było gotowe na powrót jego brata.. Musiał mu podziękować i zamierzał zrobić to najlepiej, jak potrafił. Chciał dać mu wszystko, na co ten zasłużył, a w jego odczuciu należało mu się wiele dobrego. Tyle razy już ratował go z opresji i brał winę na siebie.. 
Westchnął ciężko, przecierając dłonią zmęczoną twarz, po czym z uśmiechem usiadł na łóżku, zakładając na uszy słuchawki, a puściwszy ulubioną muzykę zajął się książką.
~*~
- Bill? - wszedł do środka i przygryzł wargę, widząc nieduży pakunek, leżący na środku jego łóżka. -Co to? Od ciebie? - spytał, gdy Czarny zdjął słuchawki.
-Nie. Nie było mnie, a jak przyszedłem to już tu leżało. Otwórz i zobacz, może jest jakaś wiadomość. - zachęcił go.
-Masz rację. - zgodził się z Billem Dred, rozrywając powoli opakowanie..

5 komentarzy:

  1. mmmm... To jest tak śliczne, jak i bardzo STRASZNE. Feel it all? xD
    Rozpiera mnie ciekawość, co tam z Billem się dzieje. Co to za wszyscy ludzie? To Andreas nie jest jego chłopakiem? :o Nic już nie wiem... Pogubiłam się w tym wszystkim.
    I znowu tak króciutko... :( Chcem więcej i więcej! Podobało mi się, jak zawsze, i jak zawsze czuje niedosyt... :/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam napisać... Postać Billa sprawia, że czytając jego wersy, jego stronę, mam ochotę go mocno przytulić. :( Jest taki biedny, że aż smutne... Rozczulam się, czytając o nim... A uśmiech wskakuje mi na twarz, gdy Tom próbuje go pocieszyć. To takie słodkie... <3 <3 <3 *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ja też miałam ten odruch kiedy to pisałam :D

      Usuń
  3. Smutny odcinek... Smutny Bill... :( aż mi go szkoda.
    Niech wygada się Tomowi,to będzie mu lżej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Niech się wygada, powie w końcu o sobie całą prawdę :D Wszystko w swoim czasie ;)

      Usuń