Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

4 lutego 2018

AHAW. - Rozdział 18.

Nie wiem skąd u mnie ostatnio taka wena i lekkość w wymyślaniu kolejnych przygód panów K, ale dziś z radością przedstawiam kolejny kawałek perypetii chłopców. Dziś krótko i na temat. :) Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie. Życie Billa i Toma zaczyna się kręcić wokół nich samych, a co za tym idzie wszystko inne odkładają na bok, nie bacząc na nadchodzące wielkimi krokami konsekwencje.. No, nie truję już. Zapraszam do czytania i komentowania rozdziału 18 :)


Obudziło go światło słoneczne, wpadające przez odsłonięte rolety w ich pokoju. Zasnął w łóżku brata, ale jego nie było nigdzie widać. Pościel na stronie, którą zajmował Tom, była już zimna. Musiał wstać już jakiś czas temu.
Westchnął, kręcąc niezadowolony głową. Miał nadzieję, że zostanie obudzony w ten cudowny Tomowy sposób. Przeciągnął się, jak kotek, rozprostowując wszystkie kości po nocy przespanej w jednej z dziwnych pozycji, które przybierał, gdy tylko brat brał go w ramiona.
Uśmiech rozświetlił jego twarz, gdy zobaczył, że na poduszce leży mała, złożona na pół karteczka, opatrzona jego imieniem. Wziął ją między palce i przygryzając wargę, rozłożył.
"Billy, mamy dziś piękny dzień. Spójrz za okno. Aż miło wyjść na dwór i trochę pooddychać! Poszedłem po świeże pieczywo, ale takie z prawdziwego zdarzenia. W kuchni czeka na ciebie gorąca kawa, tylko się nie poparz!
Kocham cię. T.
P.S. Nie śmiej się ze mnie! Wiem, że właśnie to robisz!"
W istocie. Odgadł. Bill chichotał, pokładając się na prześcieradle.
Po trwającej wieki chwili uspokoił się na tyle, by wstać i iść pod szybki prysznic. Ubrany i pachnący zajrzał do kuchni, gdzie, ku jego zaskoczeniu, faktycznie czekał kubek gorącej kawy.
Skrzywił się. Byłaby gorąca, gdyby tak nie guzdrał się z układaniem włosów i makijażem! Zły na siebie wstawił małą czarną do mikrofalówki, by chociaż cukier się rozpuścił, po czym zastanowił się, co dalej.
Zerknął na kalendarz. Była sobota. Dzień, jak co dzień, jednak czuł się zupełnie inaczej niż zwykle. Miał wrażenie, że przez ostatnie dni postarzał się o kilka lat. Siedział sam przy stoliku i popijał ze swojego kubka, wyglądając w zamyśleniu przez duże, czyste, jadalniane okno.
Był ciekaw, co takiego wygnało Toma z łóżka przed dziesiątą z rana.. Nie miał pojęcia dlaczego, ale miał złe przeczucia. Przez nierozwiązane sprawy ze swojej przeszłości ciągle oglądał się za siebie, zamiast przeć do przodu i bał się o bezpieczeństwo brata. To właśnie przez znajomość z Katherine i Andreasem unikał związku z kimkolwiek, a zwłaszcza z osobą tak dla niego ważną, jak Tom.
Nie wiedział nawet, kiedy jego starszy bliźniak stał się wszystkim, czego pragnął przez całe życie.
Musiał go chronić. Nie wiedział tylko jak? Przecież na samą myśl o tamtych wydarzeniach czuł, że strach paraliżuje jego mięśnie i utrudnia oddech. Wiedział, że powinien był powiedzieć wszystko Tomowi dużo wcześniej, może w takim wypadku byłoby w tej chwili już po wszystkim. Zawsze znalazł sobie jednak jakieś wytłumaczenie, dlaczego znowu nie wyjawił bratu całej prawdy.
Teraz, po czasie wiedział już, że powinien był. Tom znał zarys historii, wiedział, co trapiło go, gdy nie umiał zasnąć. Nigdy nie pytał go o szczegóły, za co Bill był mu niewyobrażalnie wdzięczny. Nigdy nie przypuszczałby, że ktoś tak różny od niego, będzie z nim tak blisko..
Uśmiechnął się pod nosem, słysząc wibracje telefonu, leżącego na czystym kuchennym blacie.
Już miał odebrać, myśląc, że to Tom. Skrzywił się, a jego twarz przybrała srogi wyraz, gdy tylko przekonał się, kto raczy dzwonić do niego z rana. Odrzucił połączenie, nie chcąc choćby myśleć o rozmowie z drugą stroną.
Wszedł w wiadomości i zaczął stukać SMS-a.
"Zostaw mnie w spokoju, Katherine. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego. Spłaciłem swój dług i chcę zapomnieć. Żyć dalej. Nie do zobaczenia. B."
Odrzucił komórkę na stolik. Musiał się opanować. Miał świadomość, że jeśli Tom wróci, to od razu zauważy zmianę w jego, ostatnio dobrym, humorze.
~*~
Wstał z łóżka skoro świt i ruszył pod szybki, zimny prysznic. Miał ogromną ilość spraw do załatwienia, a wszystko to tylko do południa.
Ucałował czoło ukochanego, po czym świeżo ubrany i wypachniony ulubionymi perfumami zaczął szukać kartki i długopisu.
Uśmiechnął się lekko, widząc, że Bill posprzątał jego, jak zwykle zasyfione biurko.
Odnalazł w końcu upragnioną kartkę i długopis. Zastanowił się chwilę, w reszcie zaczął pisać.
Opatrzył krótki liścik jego imieniem, zebrał się w sobie, z ciężkim sercem ruszając do drzwi.
Poszedł na przystanek, rozkoszując się ciepłym porannym, wrześniowym słońcem. Zakupiwszy bilet, sprawdził, o której godzinie przybyć ma jego transport. Widząc, że ma jeszcze chwilę czasu usiadł na niedużej ławeczce, wyjął telefon i zaczął kręcić filmik. Chciał zrobić Billowi kolejną niespodziankę.
Miał niewiele czasu, a chciał zdążyć ze wszystkim, co sobie zaplanował. Gdy autobus dojechał na miejsce, wysiadł. Udał się do wielkiego biurowca. Nienawidził takich miejsc, ale nie zastanawiał się długo, kiedy zadzwonili do niego z ofertą długoterminowej pracy. Potrzebowali pieniędzy, żeby się ustatkować i usamodzielnić.
Pamiętał tamte dni, jakby to było wczoraj. Zanim jeszcze ukończył osiemnaście lat, zaczął szukać jakiejś pracy. Wertował oferty w tajemnicy przed Billem, by móc kolejny raz go zaskoczyć.
Przeanalizował ich nie mało. Oczytał się w wymaganiach do tego stopnia, że z miejsca odrzucał te, które w jakikolwiek sposób nie odpowiadały jego potrzebom.
Praca musiała być stała, na miejscu i od zaraz. Wysokość wynagrodzenia również się liczyła. Musiał przecież utrzymać dwie osoby! Ogromnie ucieszył się, trafiwszy na ofertę jednego z potentatów niemieckiego rynku muzycznego. Szukali kogoś, kto zna się na muzyce, a jednocześnie potrafi obsłużyć różnorakie programy graficzne. Praca na stanowisku, na które był wakat, polegać miała na dobieraniu odpowiednich okładek do płyt, uwzględniając muzykę, wykonawcę i wiele innych czynników. Uznał, że to coś dla niego, że właśnie tym mógłby się zajmować. Przynajmniej jakiś czas, zanim na dobre uda im się rozkręcić zespół, który z Billem ostatnio dość mocno zaniedbali. Miał stuprocentową pewność, że do tego wrócą, dlatego też nie cisnął za bardzo na brata, by ten ćwiczył ponad swoje siły struny głosowe. Zamierzał wkręcić ich w biznes, jak tylko wypracuje pewne znajomości, na co pozwolić mu miał telefon od wytwórni, której właściciel, mimo braku doświadczenia z jego strony, zaprosił Toma na rozmowę o pracę. Z perspektywy czasu Dred uważał, że warto było wysłać do nich swoje CV, ciężko napisany list motywacyjny oraz przykłady swoich prac z różnych programów graficznych.
Nie mieliby problemów na start, gdyby udało mu się otrzymać tę pracę i utrzymać ją przez dłuższy czas. Był młody, miał masę pomysłów, talent i potencjał, który potrafił wykorzystać, a jego urok osobisty w połączeniu z ciętym językiem i inteligencją pozwoliłyby mu wybić się na szczyt, na który pociągnąłby brata i przyjaciół, by razem spijać śmietankę z cudownego życia i bogactwa.
Uśmiechnął się do swoich myśli i wywołany przez sekretarkę wstał, szykując teczkę z dokumentami, by po chwili wejść już do gabinetu właściciela, a zarazem prezesa firmy, niejakiego G. Trumpera.

5 komentarzy:

  1. ohh, jakie króciutkie :( Toooom <3 Mój Tomy <3 Jestem jego wielką fanką w tej historii, choć w realu też xD Gdybym go znała w tej historii, byłabym jego jawną wielbicielką i chciałabym go mieć za przyjaciela <3 To jest cudowne, co robi dla Billa, a zarazem mega słodkie <3 Jestem ciekawa, co Trumper powie xD Zakładam, że dostanie tę robotę od ręki ^^ A Billy? Billy, jak Billy, biedaczek... Mam nadzieję, że w końcu się uwolni od tych zatruwających życie ludzi i będzie w końcu żyć spokojnie. :D
    Cieszę się, że dostałaś weny! Oby Cię trzymała jak najdłużej <3
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyć spokojnie? W tej historii?? Eeeee.. Nie! :D Obiecuję, że spokoju nie zaznają, a jeśli już, to nie na długo :) No i postaram się zastosować to, o czym mi mówiłaś :)

      Usuń
    2. No cóż, inaczej byłoby nudno co nie? xD Czekam w takim razie na akcje :D Pisz szybciutko next :D
      Jeśli to zastosujesz, to jeszcze bardziej nie mogę się doczekać!!! <3

      Usuń
  2. Minął tydzień i nic nie ma co się dzieje z tymi blogami ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brak komentarzy demotywuje, a życie dodatkowo odbiera czas. Teraz już większość z piszących pracuje, ma domy, założone rodziny.. Prowadzenie bloga to tylko dodatek, pasja. ;)

      Usuń