Wieeem, 偶e odcinek mia艂 by膰 wczoraj, ale przespa艂am ca艂y dzie艅 馃挙 i jak si臋 obudzi艂am to nie mia艂am nawet si艂y nawet do kompa podej艣膰 馃槬
Przepraszam za to ma艂e op贸藕nienie i zapraszam serdecznie! 馃挀
Odcinek #11
[Bill.]
Pik, pik, pik. Co艣 od d艂u偶szego czasu niezmiennie mnie irytowa艂o swoim jednostajnym wysokim d藕wi臋kiem..
Nie by艂em pewien co to takiego, ani czy chc臋 w og贸le otwiera膰 oczy, ale chyba nie mia艂em wyj艣cia.
-No, dalej, Billy.. Wszyscy na Ciebie czekamy.. - us艂ysza艂em znajomy g艂os, kt贸rego jednak nie mog艂em dopasowa膰 do twarzy.
Nie by艂em pewien co to takiego, ani czy chc臋 w og贸le otwiera膰 oczy, ale chyba nie mia艂em wyj艣cia.
-No, dalej, Billy.. Wszyscy na Ciebie czekamy.. - us艂ysza艂em znajomy g艂os, kt贸rego jednak nie mog艂em dopasowa膰 do twarzy.
M贸wi艂a do mnie? Trosk臋 by艂o s艂ycha膰 nawet przez grube szklane 艣ciany, za kt贸rymi si臋 kry艂em. Postanowi艂em nie wychyla膰 si臋 i nadal sobie spa膰. Tak by艂o 艂atwiej, droga by艂a przyjemna i w ko艅cu by艂em wolny.. Naprawd臋 wolny..
~*~
[Natalie.]
-Przykro mi, ale chyba nic z tego nie b臋dzie. - stwierdzi艂 lekarz, kt贸ry dawa艂 Billowi coraz mniejsze szanse na wyj艣cie z obecnego stanu.
Pod艂ama艂am si臋.. Mo偶e i nie byli艣my szcz臋艣liw膮 par膮 niczym z bajki, ale naprawd臋 widzia艂am w nim kogo艣, kogo on sam w sobie nie widzia艂..
Pod艂ama艂am si臋.. Mo偶e i nie byli艣my szcz臋艣liw膮 par膮 niczym z bajki, ale naprawd臋 widzia艂am w nim kogo艣, kogo on sam w sobie nie widzia艂..
Kiedy wyszed艂 pog艂adzi艂am ch艂odne lico m艂odzie艅ca i otar艂am 艂zy. Nie rozumia艂am jak mog艂am przywi膮za膰 si臋 do niego w tych par臋 godzin, kt贸re razem sp臋dzili艣my..
-Prosz臋.. Obud藕 si臋.. Nie chc臋 偶eby艣 odchodzi艂.. Naprawd臋 bardzo Ci臋 polubi艂am.. Chcia艂abym tyle jeszcze Ci pokaza膰.. Tyle powiedzie膰.. Zaopiekuj臋 si臋 Tob膮.. Zrobi臋 wszystko, co w mojej mocy.. Tylko otw贸rz oczka.. - szepta艂am 艂ami膮cym si臋 g艂osem. - Jeste艣 jeszcze taki m艂ody.. Taki bezbronny.. - westchn臋艂am cicho.
-Prosz臋.. Obud藕 si臋.. Nie chc臋 偶eby艣 odchodzi艂.. Naprawd臋 bardzo Ci臋 polubi艂am.. Chcia艂abym tyle jeszcze Ci pokaza膰.. Tyle powiedzie膰.. Zaopiekuj臋 si臋 Tob膮.. Zrobi臋 wszystko, co w mojej mocy.. Tylko otw贸rz oczka.. - szepta艂am 艂ami膮cym si臋 g艂osem. - Jeste艣 jeszcze taki m艂ody.. Taki bezbronny.. - westchn臋艂am cicho.
Powoli zaczyna艂am traci膰 si艂臋, a sens dalszej walki o umieraj膮cego Billa odchodzi艂 coraz dalej.. Nie chcia艂am 偶eby umiera艂.. Nie przez mojego przyjaciela..
-Natalie? Chod藕my.. Nic tu po nas.. - us艂ysza艂am g艂os Toma, staj膮cego w drzwiach. - S艂ysza艂a艣 co powiedzia艂 lekarz.. Dla niego nie ma ju偶 szans.. Gordon m贸wi, 偶e jutro, najdalej za dwa dni go od艂膮cz膮. Przyzwyczaj si臋 do tej my艣li..
-Nie! Nie pozwol臋 na to, Tom. Nie przestan臋 o niego walczy膰. Nie pozwol臋 go od艂膮czy膰.. Stawi臋 im czo艂a z Tob膮, albo bez Ciebie u boku. On nie umrze, rozumiesz? - zaciekle broni艂am m臋偶czyzny, na kt贸rego widok moje serce bi艂o szybciej..
-Natalie? Chod藕my.. Nic tu po nas.. - us艂ysza艂am g艂os Toma, staj膮cego w drzwiach. - S艂ysza艂a艣 co powiedzia艂 lekarz.. Dla niego nie ma ju偶 szans.. Gordon m贸wi, 偶e jutro, najdalej za dwa dni go od艂膮cz膮. Przyzwyczaj si臋 do tej my艣li..
-Nie! Nie pozwol臋 na to, Tom. Nie przestan臋 o niego walczy膰. Nie pozwol臋 go od艂膮czy膰.. Stawi臋 im czo艂a z Tob膮, albo bez Ciebie u boku. On nie umrze, rozumiesz? - zaciekle broni艂am m臋偶czyzny, na kt贸rego widok moje serce bi艂o szybciej..
Naprawd臋 chcia艂am mu pom贸c.. Marzy艂am o tym, 偶eby si臋 obudzi艂.. Chcia艂am zabra膰 go ze sob膮 do Kaliforni.. Pokaza膰 mu, 偶e mo偶e odci膮膰 si臋 od ojca i 偶y膰 inaczej.. Lepiej.. Zas艂u偶y艂 na to..
~*~
[Tom.]
Zostawi艂em siostr臋 sam膮 z jej my艣lami. Nie umia艂em tak jak ona walczy膰 o zupe艂nie obc膮 mi osob臋..
-I co? - matka z Gordonem stan臋li przede mn膮 na korytarzu.
-Natt nadal si臋 upiera.. - westchn膮艂em, przecieraj膮c zm臋czony twarz. Nie przywyk艂em do takiej odpowiedzialno艣ci. - O 18 jestem um贸wiony z ch艂opakami.. Zostaniecie z ni膮? Nie chc臋 偶eby tu by艂a sama.. Sami widzicie jak bardzo zaanga偶owa艂a si臋 w leczenie tego ch艂opaka..
-Zostaniemy. Masz racj臋. Nie powinna by膰 sama.. Nie teraz. - westchn膮艂 m贸j ojczym.
Zar贸wno on, jak i matka byli ju偶 zm臋czeni ca艂膮 t膮 sytuacj膮.
Natalie i Bill wci膮偶 sp臋dzali im z powiek sen. W dodatku mama odk膮d dowiedzia艂a si臋, jak ten ch艂opak ma na imi臋, bardzo dziwnie si臋 zachowywa艂a. Nie poznawa艂em jej czasami..
Cz臋sto ostatnio p艂aka艂a, zacz臋艂a si臋 modli膰 i chodzi膰 do KO艢CIO艁A.. Kiedy jednak spyta艂em sk膮d ta zmiana wzruszy艂a tylko ramionami.
-I co? - matka z Gordonem stan臋li przede mn膮 na korytarzu.
-Natt nadal si臋 upiera.. - westchn膮艂em, przecieraj膮c zm臋czony twarz. Nie przywyk艂em do takiej odpowiedzialno艣ci. - O 18 jestem um贸wiony z ch艂opakami.. Zostaniecie z ni膮? Nie chc臋 偶eby tu by艂a sama.. Sami widzicie jak bardzo zaanga偶owa艂a si臋 w leczenie tego ch艂opaka..
-Zostaniemy. Masz racj臋. Nie powinna by膰 sama.. Nie teraz. - westchn膮艂 m贸j ojczym.
Zar贸wno on, jak i matka byli ju偶 zm臋czeni ca艂膮 t膮 sytuacj膮.
Natalie i Bill wci膮偶 sp臋dzali im z powiek sen. W dodatku mama odk膮d dowiedzia艂a si臋, jak ten ch艂opak ma na imi臋, bardzo dziwnie si臋 zachowywa艂a. Nie poznawa艂em jej czasami..
Cz臋sto ostatnio p艂aka艂a, zacz臋艂a si臋 modli膰 i chodzi膰 do KO艢CIO艁A.. Kiedy jednak spyta艂em sk膮d ta zmiana wzruszy艂a tylko ramionami.
-Tom? Mo偶esz chwil臋 z nim posiedzie膰? - spyta艂a zap艂akanym g艂osem moja siostra. Nie m贸wi艂a tego g艂o艣no, ale wszyscy wiedzieli jak wiele emocji j膮 to wszystko kosztuje. Zawsze by艂a delikatna i bardzo uczuciowa..
-Umm.. Mog臋.. Ale.. Co艣 si臋 sta艂o? - spyta艂em, na co ona pokr臋ci艂a g艂ow膮.
-Musz臋.. Musz臋 po prostu zebra膰 my艣li.. To pikanie mnie do艂uje, a nie chc臋 zostawia膰 go samego.. Mo偶e si臋 obudzi, je艣li poczuje, 偶e zawsze kto艣 jest przy nim.. - wyja艣ni艂a.
Pokiwa艂em ze zrozumieniem g艂ow膮.
-Zostan臋 z nim, ale tylko do 17:30. P贸藕niej jestem um贸wiony z G&G. Dawno nie grali艣my i.. Sama rozumiesz.. - westchn膮艂em widz膮c jej min臋.
Nagle gitara i ca艂y nasz pseudo zesp贸艂, bo by艂 zaledwie pseudo zespo艂em.. Nie mieli艣my nawet wokalisty czy nazwy.. W ka偶dym razie ta wa偶na dla mnie sprawa nagle sta艂a si臋 dziecinna i przesta艂a sta膰 na pierwszym planie. -P贸jd臋 ju偶 do niego. - rzuci艂em wstaj膮c szybko.
-Umm.. Mog臋.. Ale.. Co艣 si臋 sta艂o? - spyta艂em, na co ona pokr臋ci艂a g艂ow膮.
-Musz臋.. Musz臋 po prostu zebra膰 my艣li.. To pikanie mnie do艂uje, a nie chc臋 zostawia膰 go samego.. Mo偶e si臋 obudzi, je艣li poczuje, 偶e zawsze kto艣 jest przy nim.. - wyja艣ni艂a.
Pokiwa艂em ze zrozumieniem g艂ow膮.
-Zostan臋 z nim, ale tylko do 17:30. P贸藕niej jestem um贸wiony z G&G. Dawno nie grali艣my i.. Sama rozumiesz.. - westchn膮艂em widz膮c jej min臋.
Nagle gitara i ca艂y nasz pseudo zesp贸艂, bo by艂 zaledwie pseudo zespo艂em.. Nie mieli艣my nawet wokalisty czy nazwy.. W ka偶dym razie ta wa偶na dla mnie sprawa nagle sta艂a si臋 dziecinna i przesta艂a sta膰 na pierwszym planie. -P贸jd臋 ju偶 do niego. - rzuci艂em wstaj膮c szybko.
Wszed艂em do sali i przysiad艂em przy 艂贸偶ku, zupe艂nie jak ona, 艂api膮c d艂o艅 chorego.
-Cholera. Go艣ciu.. Obud藕 si臋 ju偶, bo jak tak dalej p贸jdzie to Natalie zap艂acze si臋 na 艣mier膰.. - mrukn膮艂em.
-Cholera. Go艣ciu.. Obud藕 si臋 ju偶, bo jak tak dalej p贸jdzie to Natalie zap艂acze si臋 na 艣mier膰.. - mrukn膮艂em.
Kiedy艣 taki czu艂y gest by艂by dla mnie nie do przyj臋cia, ale w chwili obecnej du偶o we mnie uleg艂o pewnej zmianie i g艂adzi艂em g艂adk膮 struktur臋 delikatnej d艂oni czarnow艂osego, le偶膮cego bez 艣wiadomo艣ci w ciep艂ej po艣cieli.
Chcia艂em 偶eby ten ca艂y syf ju偶 si臋 sko艅czy艂. Nie mog艂em patrze膰 jak bardzo ona przez to cierpi..
Chcia艂em 偶eby ten ca艂y syf ju偶 si臋 sko艅czy艂. Nie mog艂em patrze膰 jak bardzo ona przez to cierpi..
~*~
[Natalie.]
"Do you ever think of me at night? Do I ever cross your mind?".. S艂owa p艂yn臋艂y prosto z mojego serca.. Nie zamierza艂am ich nigdy wykorzysta膰, ale musia艂am wyrzuci膰 z siebie emocje.. Mo偶e komu艣 kiedy艣 przyda si臋 taki smutny tekst?
Mo偶e kt贸rego艣 dnia kto艣 go poprawi i poda za sw贸j? Mia艂am tak膮 nadziej臋. Ja sama straci艂am ju偶 potrzeb臋 艣piewania.. Zosta艂o mi tylko pisanie.. Otar艂am 艂zy z policzk贸w i poprawi艂am si臋 na twardej 艂awce w parku.. Uwielbia艂am to miejsce.. I t膮 艂awk臋.. Wida膰 z niej by艂o szpital ton膮cy na horyzoncie, no i niedu偶y staw, kt贸ry kto艣 w tym parku umiejscowi艂.
Mo偶e kt贸rego艣 dnia kto艣 go poprawi i poda za sw贸j? Mia艂am tak膮 nadziej臋. Ja sama straci艂am ju偶 potrzeb臋 艣piewania.. Zosta艂o mi tylko pisanie.. Otar艂am 艂zy z policzk贸w i poprawi艂am si臋 na twardej 艂awce w parku.. Uwielbia艂am to miejsce.. I t膮 艂awk臋.. Wida膰 z niej by艂o szpital ton膮cy na horyzoncie, no i niedu偶y staw, kt贸ry kto艣 w tym parku umiejscowi艂.
~*~
[Bill.]
Cisza.. Halo?! Jest tam kto? Na Boga! Jeszcze chwil臋 temu s艂ysza艂em czyj艣 p艂acz, kto艣 trzyma艂 mnie za r臋k臋 i nie pozwala艂 odej艣膰.. A teraz? Znowu by艂em sam?!
Nie! Ja nie chc臋 zostawa膰 sam! Wr贸膰! B艂agam, wr贸膰! - rozpacza艂em wewn臋trznie i cho膰 bardzo chcia艂em, wci膮偶 nie mog艂em otworzy膰 oczu..
Us艂ysza艂em kolejne kroki.. Kto艣 z艂apa艂 mnie za d艂o艅..
Ale to nie by艂a ona!
-Cholera. Go艣ciu.. Obudd藕 si臋 ju偶, bo jak tak dalej p贸jdzie to Natalie zap艂acze si臋 na 艣mier膰. - us艂ysza艂em i a偶 zrobi艂o mi si臋 ci臋偶ko na sercu. P艂aka艂a przeze mnie? To by艂a moja wina, 偶e ta istota o niebia艅skim g艂osie, brzmi膮cym niczym ch贸r anio艂贸w, p艂aka艂a?
Nie mog艂em pozwoli膰 偶eby nadal tak by艂o.. Tylko.. Jak mia艂em niby da膰 jej zna膰, 偶e ze mn膮 jest w porz膮dku? 呕e tu gdzie jestem jest mi dobrze?
Zebra艂em ca艂膮 swoj膮 si艂臋, tak d艂ugo odk艂adan膮 w k膮t i spr贸bowa艂em 艣cisn膮膰 trzymaj膮c膮 mnie r臋k臋...
Nie! Ja nie chc臋 zostawa膰 sam! Wr贸膰! B艂agam, wr贸膰! - rozpacza艂em wewn臋trznie i cho膰 bardzo chcia艂em, wci膮偶 nie mog艂em otworzy膰 oczu..
Us艂ysza艂em kolejne kroki.. Kto艣 z艂apa艂 mnie za d艂o艅..
Ale to nie by艂a ona!
-Cholera. Go艣ciu.. Obudd藕 si臋 ju偶, bo jak tak dalej p贸jdzie to Natalie zap艂acze si臋 na 艣mier膰. - us艂ysza艂em i a偶 zrobi艂o mi si臋 ci臋偶ko na sercu. P艂aka艂a przeze mnie? To by艂a moja wina, 偶e ta istota o niebia艅skim g艂osie, brzmi膮cym niczym ch贸r anio艂贸w, p艂aka艂a?
Nie mog艂em pozwoli膰 偶eby nadal tak by艂o.. Tylko.. Jak mia艂em niby da膰 jej zna膰, 偶e ze mn膮 jest w porz膮dku? 呕e tu gdzie jestem jest mi dobrze?
Zebra艂em ca艂膮 swoj膮 si艂臋, tak d艂ugo odk艂adan膮 w k膮t i spr贸bowa艂em 艣cisn膮膰 trzymaj膮c膮 mnie r臋k臋...
No nie wierz臋 Przerwa膰 w takim momencie! Ja chc臋 jeszcze!!! Rozdzia艂 super, ale kr贸ciutko ;)
OdpowiedzUsu艅...Uderzy艂a艣 we mnie... Ten rozdzia艂 trafi艂 w moje emocje bardzo mocno... Wszystko przez sen. Najlepsze jest to, 偶e te偶 by艂 to '艣pi膮cy' Bill. Nie chodzi艂o tyle o niego, co o emocje, jakie silnie odczuwa艂am podczas tego snu. By艂 straszny. Czu艂am si臋, jakbym czyta艂a go w twoim rozdziale tylko w wersji rozszerzonej. Te my艣li jego podczas snu... Mega... Pewnie nie prze偶y艂abym tego tak, gdybym nie mia艂a takiego snu. Dla mnie co艣 strasznego i co艣 fantastycznego. Co wi臋cej, dla mnie ten rozdzia艂 jest najlepszym rozdzia艂em, jaki do tej pory przeczyta艂am. Oby wi臋cej takich uczu膰.
OdpowiedzUsu艅C贸偶. Zgadadzam si臋 z Anonimem - rozdzia艂 bardzo kr贸tki :(
Nie wiem, czy wytrwam do pi膮tku na nast臋pny, ale...
呕ycz臋 ci zatem mn贸stwo weny i du偶o czasu na napisanie notki.
Pozdrawiam ci臋 serdecznie :*