Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

14 października 2017

Something New.- Odcinek #12

Tak więc.. Ekhm.. Witam 😀
Wieeem, że odcinek miał być wczoraj, ale przespałam cały dzień 💤 i jak się obudziłam to nie miałam nawet siły nawet do kompa podejść 😥
Przepraszam za to małe opóźnienie i zapraszam serdecznie! 💓


Odcinek #11

[Bill.]
Pik, pik, pik. Coś od dłuższego czasu niezmiennie mnie irytowało swoim jednostajnym wysokim dźwiękiem..
Nie byłem pewien co to takiego, ani czy chcę w ogóle otwierać oczy, ale chyba nie miałem wyjścia.
-No, dalej, Billy.. Wszyscy na Ciebie czekamy.. - usłyszałem znajomy głos, którego jednak nie mogłem dopasować do twarzy.
Mówiła do mnie? Troskę było słychać nawet przez grube szklane ściany, za którymi się kryłem. Postanowiłem nie wychylać się i nadal sobie spać. Tak było łatwiej, droga była przyjemna i w końcu byłem wolny.. Naprawdę wolny..
~*~
[Natalie.]
-Przykro mi, ale chyba nic z tego nie będzie. - stwierdził lekarz, który dawał Billowi coraz mniejsze szanse na wyjście z obecnego stanu.
Podłamałam się.. Może i nie byliśmy szczęśliwą parą niczym z bajki, ale naprawdę widziałam w nim kogoś, kogo on sam w sobie nie widział..
Kiedy wyszedł pogładziłam chłodne lico młodzieńca i otarłam łzy. Nie rozumiałam jak mogłam przywiązać się do niego w tych parę godzin, które razem spędziliśmy..
-Proszę.. Obudź się.. Nie chcę żebyś odchodził.. Naprawdę bardzo Cię polubiłam.. Chciałabym tyle jeszcze Ci pokazać.. Tyle powiedzieć.. Zaopiekuję się Tobą.. Zrobię wszystko, co w mojej mocy.. Tylko otwórz oczka.. - szeptałam łamiącym się głosem. - Jesteś jeszcze taki młody.. Taki bezbronny.. - westchnęłam cicho.
Powoli zaczynałam tracić siłę, a sens dalszej walki o umierającego Billa odchodził coraz dalej.. Nie chciałam żeby umierał.. Nie przez mojego przyjaciela..
-Natalie? Chodźmy.. Nic tu po nas.. - usłyszałam głos Toma, stającego w drzwiach. - Słyszałaś co powiedział lekarz.. Dla niego nie ma już szans.. Gordon mówi, że jutro, najdalej za dwa dni go odłączą. Przyzwyczaj się do tej myśli..
-Nie! Nie pozwolę na to, Tom. Nie przestanę o niego walczyć. Nie pozwolę go odłączyć.. Stawię im czoła z Tobą, albo bez Ciebie u boku. On nie umrze, rozumiesz? - zaciekle broniłam mężczyzny, na którego widok moje serce biło szybciej..
Naprawdę chciałam mu pomóc.. Marzyłam o tym, żeby się obudził.. Chciałam zabrać go ze sobą do Kaliforni.. Pokazać mu, że może odciąć się od ojca i żyć inaczej.. Lepiej.. Zasłużył na to..
~*~
[Tom.]
Zostawiłem siostrę samą z jej myślami. Nie umiałem tak jak ona walczyć o zupełnie obcą mi osobę..
-I co? - matka z Gordonem stanęli przede mną na korytarzu.
-Natt nadal się upiera.. - westchnąłem, przecierając zmęczony twarz. Nie przywykłem do takiej odpowiedzialności. - O 18 jestem umówiony z chłopakami.. Zostaniecie z nią? Nie chcę żeby tu była sama.. Sami widzicie jak bardzo zaangażowała się w leczenie tego chłopaka..
-Zostaniemy. Masz rację. Nie powinna być sama.. Nie teraz. - westchnął mój ojczym.
Zarówno on, jak i matka byli już zmęczeni całą tą sytuacją.
Natalie i Bill wciąż spędzali im z powiek sen. W dodatku mama odkąd dowiedziała się, jak ten chłopak ma na imię, bardzo dziwnie się zachowywała. Nie poznawałem jej czasami..
Często ostatnio płakała, zaczęła się modlić i chodzić do KOŚCIOŁA.. Kiedy jednak spytałem skąd ta zmiana wzruszyła tylko ramionami.
-Tom? Możesz chwilę z nim posiedzieć? - spytała zapłakanym głosem moja siostra. Nie mówiła tego głośno, ale wszyscy wiedzieli jak wiele emocji ją to wszystko kosztuje. Zawsze była delikatna i bardzo uczuciowa..
-Umm.. Mogę.. Ale.. Coś się stało? - spytałem, na co ona pokręciła głową.
-Muszę.. Muszę po prostu zebrać myśli.. To pikanie mnie dołuje, a nie chcę zostawiać go samego.. Może się obudzi, jeśli poczuje, że zawsze ktoś jest przy nim.. - wyjaśniła.
Pokiwałem ze zrozumieniem głową.
-Zostanę z nim, ale tylko do 17:30. Później jestem umówiony z G&G. Dawno nie graliśmy i.. Sama rozumiesz.. - westchnąłem widząc jej minę.
Nagle gitara i cały nasz pseudo zespół, bo był zaledwie pseudo zespołem.. Nie mieliśmy nawet wokalisty czy nazwy.. W każdym razie ta ważna dla mnie sprawa nagle stała się dziecinna i przestała stać na pierwszym planie. -Pójdę już do niego. - rzuciłem wstając szybko.
Wszedłem do sali i przysiadłem przy łóżku, zupełnie jak ona, łapiąc dłoń chorego.
-Cholera. Gościu.. Obudź się już, bo jak tak dalej pójdzie to Natalie zapłacze się na śmierć.. - mruknąłem.
Kiedyś taki czuły gest byłby dla mnie nie do przyjęcia, ale w chwili obecnej dużo we mnie uległo pewnej zmianie i gładziłem gładką strukturę delikatnej dłoni czarnowłosego, leżącego bez świadomości w ciepłej pościeli.
Chciałem żeby ten cały syf już się skończył. Nie mogłem patrzeć jak bardzo ona przez to cierpi..
~*~
[Natalie.]
"Do you ever think of me at night? Do I ever cross your mind?".. Słowa płynęły prosto z mojego serca.. Nie zamierzałam ich nigdy wykorzystać, ale musiałam wyrzucić z siebie emocje.. Może komuś kiedyś przyda się taki smutny tekst?
Może któregoś dnia ktoś go poprawi i poda za swój? Miałam taką nadzieję. Ja sama straciłam już potrzebę śpiewania.. Zostało mi tylko pisanie.. Otarłam łzy z policzków i poprawiłam się na twardej ławce w parku.. Uwielbiałam to miejsce.. I tą ławkę.. Widać z niej było szpital tonący na horyzoncie, no i nieduży staw, który ktoś w tym parku umiejscowił.
~*~
[Bill.]
Cisza.. Halo?! Jest tam kto? Na Boga! Jeszcze chwilę temu słyszałem czyjś płacz, ktoś trzymał mnie za rękę i nie pozwalał odejść.. A teraz? Znowu byłem sam?!
Nie! Ja nie chcę zostawać sam! Wróć! Błagam, wróć! - rozpaczałem wewnętrznie i choć bardzo chciałem, wciąż nie mogłem otworzyć oczu..
Usłyszałem kolejne kroki.. Ktoś złapał mnie za dłoń..
Ale to nie była ona!
-Cholera. Gościu.. Obuddź się już, bo jak tak dalej pójdzie to Natalie zapłacze się na śmierć. - usłyszałem i aż zrobiło mi się ciężko na sercu. Płakała przeze mnie? To była moja wina, że ta istota o niebiańskim głosie, brzmiącym niczym chór aniołów, płakała?
Nie mogłem pozwolić żeby nadal tak było.. Tylko.. Jak miałem niby dać jej znać, że ze mną jest w porządku? Że tu gdzie jestem jest mi dobrze?
Zebrałem całą swoją siłę, tak długo odkładaną w kąt i spróbowałem ścisnąć trzymającą mnie rękę...

2 komentarze:

  1. No nie wierzę Przerwać w takim momencie! Ja chcę jeszcze!!! Rozdział super, ale króciutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...Uderzyłaś we mnie... Ten rozdział trafił w moje emocje bardzo mocno... Wszystko przez sen. Najlepsze jest to, że też był to 'śpiący' Bill. Nie chodziło tyle o niego, co o emocje, jakie silnie odczuwałam podczas tego snu. Był straszny. Czułam się, jakbym czytała go w twoim rozdziale tylko w wersji rozszerzonej. Te myśli jego podczas snu... Mega... Pewnie nie przeżyłabym tego tak, gdybym nie miała takiego snu. Dla mnie coś strasznego i coś fantastycznego. Co więcej, dla mnie ten rozdział jest najlepszym rozdziałem, jaki do tej pory przeczytałam. Oby więcej takich uczuć.
    Cóż. Zgadadzam się z Anonimem - rozdział bardzo krótki :(
    Nie wiem, czy wytrwam do piątku na następny, ale...
    Życzę ci zatem mnóstwo weny i dużo czasu na napisanie notki.
    Pozdrawiam cię serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń