Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

29 czerwca 2017

Something New- Odcinek #8

[Natalie.]
Szykowanie się do wyjścia zajęło mi sporą ilość czasu, jednak uzyskany efekt zdecydowanie poprawił mi humor. Uśmiechając się do swojego odbicia w lustrze przejechałam bezbarwnym błyszczykiem usta i poprawiłam włosy. 
- Steve? Jeśli jesteś już gotowy to możemy iść. - zadecydowałam, stając w dyżurce ochroniarzy. - Mam dziś sporo do załatwienia, więc im szybciej wyruszymy, tym lepiej. Najpierw muszę podjechać do studia, żeby sprawdzić, jak brzmią ich efekty.. Wiesz, że w tej sprawie całkowicie im ufam.. Później zabierzesz mnie do wytwórni.. O 15:30 mam sesję na okładkę krążka, więc nie mogę się spóźnić.. - tłumaczyłam mu porządek dzisiejszego dnia. Zawsze to robiłam, ale bardziej z przyzwyczajenia, niż z potrzeby, gdyż mój ochroniarz doskonale znał mój plan dnia.

***
Sesja zdjęciowa ciągnęła się w nieskończoność. Fotograf ciągle robił nowe zdjęcia, kilka razy poprawiał poprzednie.. Strasznie mi się dłużyło.. Miałam ochotę rzucić to wszystko i kazać im się wypchać, ale nie mogłam.. Z mężczyzną wiązał mnie kontrakt obowiązujący do samego końca promocji nowej płyty.. Nie wiem dlaczego moja menedżerka popełniła taką gafę, ale facet miał mnie na wyłączność, co zdecydowanie psuło mój punkt widzenia. Zawsze chciałam być wolnym strzelcem.. Robić muzykę, która dawałaby mi radość, pozować do zdjęć dla najlepszych..  Niestety rzeczywistość bardzo szybko ściągnęła mnie z chmur i teraz tkwiłam w tym potwornym, śmierdzącym stęchlizną miejscu, bez możliwości ucieczki.. Wytrwałam jednak.. Miałam powód, by i tym razem dać radę. 
- Mamy to! - zawołał w końcu, wyraźnie z siebie zadowolony fotograf. Chyba spodobały mu się efekty jego własnej pracy, bo uśmiechał się szeroko, miałam nawet wrażenie, że gdyby nie uszy to wyszczerz okoliłby całą jego głowę.
- W końcu. - mruknęłam z deka niezadowolona faktem, że teraz znowu wezmą się za mnie kosmetyczki. Nie lubiłam, gdy ktoś majstrował przy mojej urodzie, czy włosach.. Zdecydowania wolałam naturalną wersję siebie samej. 
Po kolejnej godzinie spędzonej przed lustrem, w końcu mogłam wrócić do domu. Postanowiłam, odwiedzić po drodze Billa..
- Zajedź proszę do Wedding.. - rzuciłam pośpiesznie, chcąc jak najszybciej znaleźć się w wyznaczonym sobie miejscu. 

***
Zapukałam do drzwi. Byłam pewna swego i tego, co zamierzałam mu powiedzieć. Nie miał prawa mnie tak wystawiać! Usłyszałam szuranie miękkich kapci po podłodze, dźwięk beknięcia i przepity męski głos, zanim drzwi się otworzyły.
- Czego kurwa? - spytał siwy mężczyzna, w średnim wieku. Ewidentnie był po długotrwałej libacji alkoholowej. Czuć od niego było woń alkoholu i tanich papierosów.
- Dzień dobry. Nazywam się Natalie Trumper. Zastałam Billa?
- Jest pani jego.. Dziewczyną? - czknięcie, pytanie, czknięcie. Czemu mnie to nie zdziwiło.
- Znajomą. - poprawiłam go, czując obleśne spojrzenie w okolicach biustu, talii, stref intymnych. 
- Mojego syna nie ma. 
- A kiedy wróci? - drążyłam temat. Musiałam z nim porozmawiać i byłam gotowa na niego zaczekać. 
- Nie wiem, pewnie się gdzieś puszcza. - miałam ochotę pozbawić mężczyznę oczu. Jak mógł mówić takie rzeczy o swoim dziecku?!
- Poczekam na niego. - stwierdziłam, na co on tylko wzruszył ramionami, wpuszczając mnie do środka.
Nigdy bym tam nie weszła, gdybym wiedziała, co mnie czeka.. Nigdy nie pozwoliłabym sobie na odprawienie ochroniarza.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz