Dziękuję za każdy motywujący komentarz 💋 To ogromnie dużo dla mnie znaczy 😁 Przepraszam za czcionki i bez większego gderania w ten (u mnie) deszczowy dzień zapraszam na kolejny dzień przygody z naszymi słodko- gorzkimi braćmi 😀
Do zobaczenia w piątek 💛
Rozdział
5
Od
kilku dni Tom zachowywał się niezmiernie dziwnie i Bill nie bardzo
wiedział, czego powinien się spodziewać. Przecież nie zrobił
niczego, czym zdradziłby swoją orientację. Nigdy nie dał mu
powodów do odskakiwania od niego za każdym razem, gdy ten spróbował
choćby dotknąć jego ramię.
-Tom?
Dobrze się czujesz? - spytał nieco zdezorientowany nagłymi
niecodziennymi reakcjami towarzysza, z którym właśnie wyszedł ze
starego budynku szkoły. Nowy przyjaciel bardzo często wpadał po
niego po zajęciach, gdyż od przyszłego roku mieli chodzić do
jednej placówki, więc stwierdzili, że muszą poznać swoje szkolne
zwyczaje.
-Umm..
Ja? Tak, tak. Pewnie. Czemu pytasz? - dredziarz podrapał się
nerwowo po głowie, poprawiając przy tym opaskę pod czapką.
-Na
pewno? Zachowujesz się ostatnio jakoś tak.. Inaczej..
-Inaczej?
- zdziwił się, nieprzygotowany na nagły atak ze strony Billa.
-Mhm.
Tak, jakbym przynajmniej był trędowaty.. Przecież nie przenoszę
jakichś dziwnych zarazków, a ty odskakujesz ode mnie za każdym
razem, gdy w jakikolwiek sposób nasze ciała się zetkną. -
zauważył, przygryzając wargę.
-Nie,
no coś ty.. Zdaje ci się. - młodzieniec zaczął się nagle
tłumaczyć.
-Myślę,
że mamy sobie coś do wyjaśnienia, Tom. - zaprosił go gestem do
ich wspólnego pokoju, jednocześnie odrzucając na podłogę torbę
z książkami.
-Do
wyjaśnienia? Co takiego? Chodzi ci o tą biologię? O to, że tyle
razy nawaliłem zamiast ci pomóc?
Bill
zaśmiał się perliście, po czym błysnął między białymi zębami
srebrnym kolczykiem.
-Nie
do końca. Znaczy, to też trochę mnie wkurza, bo wiesz doskonale,
że z biologii ledwo ciągnę, ale ja nie o tym chciałem. Muszę ci
się w końcu przyznać do kilku rzeczy. - czarnowłosy postanowił
postawić wszystko na jedną kartę i wyłożyć kawę na ławę.
Przecież nie miał zbyt wiele do stracenia. Ich drogi i tak za kilka
miesięcy prawdopodobnie by się rozeszły, a w szkole i tak prędzej,
czy później dowiedzieliby się wszystkiego. Lubił Toma i wolał
sam się otworzyć.
-Do
kilku rzeczy? - spojrzał na niego z ukosa, zastanawiając się, co
też Bill ma mu do powiedzenia.
-Mmm..
No tak. Długo głowiłem się, jak właściwie powinienem
przeprowadzić tą rozmowę, a i ty nie dawałeś mi zbytnio okazji
do zagrania w otwarte karty. Zbyt wiele czasu i energii kosztowały
nas przygotowania numeru dla dyry, ale właśnie uzmysłowiłem
sobie, że niebawem i tak wszystko wyjdzie na jaw..
-Wszystko,
to znaczy?
-To
znaczy, że na pewno od jakiegoś czasu mnie o to podejrzewasz..
Matko.. Stresuję się jak panienka.. Jeszcze nigdy nie mówiłem o
tym nikomu z zewnątrz, ale tobie ufam i..
-No
powiedz w końcu o co chodzi, bo zawału dostanę! - reakcja Toma
była na tyle ostra, że zaczął zastanawiać się, czy chce w ogóle
kończyć wypowiedź.
Policzył
spokojnie do dziesięciu i wypuścił ciężko powietrze z płuc. To
był dla niego naprawdę trudny temat. Zwłaszcza, że w Niemczech
wciąż było to ogromne tabu..
-Po
prostu ja.. No.. - jąkał się, przygryzając nerwowo wargę.
-Czekaj..
Chyba wiem, co masz mi do powiedzenia. Nie martw się. Ja też.. Też
martwię się o to, co przyniesie jutro, Bill. Boję się, że nagle
nas rozdzielą i będziemy spotykać się tylko w szkole.. Naprawdę
to nic złego, że nie chcesz kończyć osiemnastu lat.. Ja też
wolałbym się stąd nie wyprowadzać.. Mimo wszelkiego zła, dobrze
mi tu.. - jego oczy niemal wyzierały prawdziwością wypowiadanych
słów. Tak naprawdę to nawet nie miał gdzie się podziać..
-Ach!
Ty o tym.. - westchnął ciężko Bill.
-A
ty nie? - zdziwił się, zerkając jeszcze raz na młodego.
-Nie..
Z resztą.. Nie ważne. Zapomnij. Muszę iść..
-Iść?
Gdzie? Nie chcesz zostać?
-Aj
Tom.. Jak ty zupełnie nic nie rozumiesz.. - Bill pokręcił głową
i wstał, podchodząc do szafy.
Starszy
z nich obserwował uważnie, jak po chwili ze zgrabnego tyłka Billa
znikają długie jeansy, a na ich miejscu pojawiają się spodenki do
kolan. Westchnął ciężko, podążając wzrokiem po całych jego
plecach, z których zniknęła koszulka, opadając na spodnie..
-Tom?
- Bill odwrócił głowę przez ramię, żeby zerknąć czemu jego
lokator nagle zamilkł.
-Kto..
Kto ci to zrobił? - spytał, podchodząc do nastolatka, i muskając
niepewnie blizny na jego plecach.
-Przestań!
Nigdy więcej tego nie rób! - krzyknął przerażony czarnowłosy,
odskakując od współlokatora.
-Bill..
Odpowiedz mi.. - nalegał drugi z nich..
-To
nie twoja sprawa, Tom! Daj temu spokój.. - próbował ukryć się
pod koszulką..
-Nie
moja? A może właśnie moja, Billy.. Powiedz mi.. Ktoś cię
skrzywdził?
-Tom,
proszę.. Zostaw mnie i moje życie w spokoju. To nic takiego..
-Nic
takiego?! Ktoś cię bił i przypalał papierosami! Na Boga, ty to
nazywasz niczym?!
Chłopak
spuścił wzrok, bawiąc się zdjętą wcześniej koszulką. W jego
oczach stanęły łzy. Czuł się taki beznadziejny i upodlony.
-To
nie twoja sprawa, Tom. - powtórzył. Złapał kurtkę i ignorując
nawoływanie dredziarza wyszedł z pokoju.
Usiadł
na podłodze i zapalił papierosa. Nie mógł znieść myśli, że
ktoś krzywdził tego delikatnego, bezbronnego młodzieńca. Widok
sladów przemocy na ciele przyjaciela zupełnie wytrącił go z
równowagi.
-Co
ty przede mną ukrywasz? Jakie masz tajemnice, Billy? - spytał sam
siebie, zastanawiając się nad odpowiedziami na nurtujące go
pytania..
Najgorsze
jednak było to, że miał coraz większe wyrzuty sumienia, że wtedy
go pocałował.. Co prawda Bill tamtej nocy nie wypuścił go ze
swojego łóżka i spali razem. Bill wtulowny w jego mięśnie.. Był
taki uroczy, gdy szeptał cicho jego imię.. Wydawało mu się,
iż Bill czuł się przy nim bezpieczny, dlatego był taki pewny
siebie.. Skąd jednak było w nim tyle okrucieństwa i
bezwzględności?
Miał
mętlik w głowie i nie umiał sobie z nim poradzić.. Dawny intruz w
bardzo krótkim czasie stał się ważną częścią jego świata..
Nadał mu nowego znaczenia.. Tylko dlaczego wszystko nagle tak bardzo
się komplikowało?
No to skoro wtorek to i ja :)
OdpowiedzUsuńRozdział czytałam dwa razy bo się gubiłam trochę, łączysz wątki i ja po prostu jak się na chwilę wyłączę (co zdarza się często) to za chwilę już nie wiem co się stało XD także no, ale to już mój problem bardziej niż Twój, ogólnie podoba mi się rozwój spraw chociaż nie bardzo wiem czego się mogę spodziewać,*to raczej dobry znak:)* życzę weny i wracaj do nas z następnym rozdziałem :)/M.
Ciekawa jestem jaką przeszłość kryje Bill...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że szybko odsłonisz karty :)
No powiem ci, że mnie jeszcze bardziej ciekawią losy Billy'ego. Cudowny rozdział. Bardzo mi się podobał, choć bardzo chaotycznie napisany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*