Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

29 września 2017

Something New- Odcinek #10

Odcinek #10


[Natalie.]

Warto czasem przystopować, zatrzymać się na chwilę. Spojrzeć za i przed siebie, przemyśleć okoliczności, postawić naprzeciw siebie argumenty..
Bez sensownym w wielu przypadkach zdaje się ładowanie kolejny raz w betonowych butach do tej samej rzeki, której nurt tak dokliwie nas już podtopił.

Z uśmiechem spojrzałam na Geo, który leżał obok mnie, zajadając popcorn i oglądając film. Lubiłam go. Nawet bardzo. Od chwili, w której go poznałam wiedziałam, że jest wyjątkowym młodzieńcem i nawet jego upodobanie do znajomości z moim bratem nie skreślało go..
Cieszyłam się chwilami spędzanymi właśnie z nim.. Dzięki jego towarzystwu nie czułam się aż tak osamotniona, a dziura, którą po krótkiej znajomości pozostawił w moim sercu Bill, niemal już się zasklepiła..

Mimo wszystko dosyć często o nim myślałam. Nawet teraz.. Teraz, gdy zmęczona wymagającym dniem starałam się skupić na komedii, jaką dla nas przygotował..
Przygryzłam wargę unosząc się lekko w wymiętej pościeli.. Ucałowałam lekko policzek przyjaciela, na co on uśmiechnął się szeroko.

Wiele osób pewnie stwierdziłoby teraz, że skaczę z kwiatka na kwiatek, że skoro z Billem nie wyszło, to omamię Geo, który i bez moich sztuczek od zawsze miał do mnie słabość, ale tak nie jest. Prawda wygląda z goła inaczej..

Pościel wymięła się pod wpływem bezlitosnych łaskotek dwóch najbliższych mi mężczyzn. Mojego brata i właśnie leżącego obok mnie Georga. Poprawili mi tym podły i tak nastrój. Przez kilka minut mogłam po prostu być sobą.. Taką, jaką chciałam pokazać Billowi.
W tym momencie mogłam tylko żałować, że on tak źle mnie ocenił. Przecież widzieliśmy się zaledwie raz prywatnie i nie sądzę, żebym wtedy dała mu powody do myślenia o mnie w tak niechlubny sposób. Dla mnie nie było ważne pochodzenie, ani stan portfela.. Liczyło się wnętrze człowieka.. To, jaki był, kiedy się uśmiechał, kiedy tulił mnie do rozgrzanego torsu..

Westchnęłam, wstając nagle.. Nie mogłam uleżeć w miejscu.. Tak bardzo chciałam znaleźć się daleko stąd..
Pokręciłam nerwowo głową na jego pytające spojrzenie.
- To nic.. - szepnęłam, podchodząc do szafy, ignorując jednocześnie lecący w tle film.
- Gdzie idziesz? - spytał, gotów pognać za mną..

To było śmieszne.. Miałam już swój wiek, a on znowu traktował mnie jak małą dziewczynkę..
- Muszę się przewietrzyć.. I napić.. - wyjaśniłam, a on wiedział już, że wybieram się do Andreasa.
- Iść z Tobą? - Georg również wstał.
- Jeśli masz ochotę to możesz. Tylko proszę.. Bez żadnych głupich akcji, tak? - odpowiedziałam mu dopiero, gdy wkładał buty.
- Wiesz przecież, że zawsze zachowuję się odpowiednio. Nie mogę przynieść Ci wstydu. - odparł, jakby to była najistotniejsza rzecz na świecie..

Z tym, że według mnie nie była. W moim osądzie Geo się tak pilnował, bo za każdym jego wyskokiem klinika medycyny estetycznej jego ojca traciła na renomie..
~*~
[Bill.]
Potarłem ponownie dłońmi twarz. Dziś nie było na niej śladu makijażu, a zmęczone oczy wyrażały chęć mordu w kierunku każdego, kto tylko podchodził do baru.

Mój podły nastrój miał tak niewiele wspólnego z wymówką..
- Znowu ojciec zaszalał? - spytał Andreas, stając obok mnie.
- Taa.. - skłamałem.. Bo niby co innego mogłem powiedzieć? Zawaliłem na własne życzenie. Mogłem mieć u boku wyjątkową przyjaciółkę.. Co mi w niej nie odpowiadało? Chyba tylko to, że była tak silną młodą kobietą i zwyczajnie mnie onieśmielała..
Nie potrafiłem być przy niej sobą.. Moje wewnętrzne demony toczyły zacięty bój o próbę przeprosin..
Nie powinienem był nigdy mówić jej tylu przykrych rzeczy..
Dziewczyna ze snów.. Kiedy tamtego dnia zobaczyłem ją na swojej kanapie.. Było mi wstyd.. Wstyd za to, jak mieszkam, za to, że muszę ją wyrzucić, a jeszcze bardziej było mi wstyd za ojca, który próbował się do niej dobrać, oczerniając mnie przy tym..
JAK MÓGŁ?! Czy on naprawdę musiał wszystko spieprzyć?
Nattie nie zasłużyła na takie traktowanie.. Dlatego też musiałem definitywnie zakończyć tę znajomość, dopóki miałem jeszcze na to siłę..
Wypuściłem ciężko powietrze z płuc i uniosłem lekko wzrok. Zupełnie wmurowało mnie w podłogę, kiedy zobaczyłem przepiękną młodą kobietę w modnej i bez wątpienia szalenie drogiej, krótkiej sukience..

Mała czarna dodała Natalie pazura.. Przygryzłem wargę, bezwiednie wpatrując się w nią.. Starałem się zapamiętać każdy detal jej szczupłego, zadbanego ciała. Łącznie z trzecią dłonią, spoczywającą na jej wąskiej talii..

Zaraz! Wróć! Jaka trzecia dłoń?! Przeniosłem wzrok i prawie zakrztusiłem się powietrzem, które od chwili wstrzymywałem.. Obok niej kroczył równie dobrze ubrany, przystojny mężczyzna, który z zaborczą miną lustrował męską część towarzystwa.
- Szybko znalazła sobie nowe towarzystwo. - mruknąłem do przyjaciela, nie mogąc przestać pluć sobie w brodę. To ja mogłem ją tak obejmować.. Ja mogłem stać u jej boku.. Być wsparciem i ramieniem, w które wypłakałaby w potrzebie morze łez..
I to właśnie ja, przez ojca pijaka, zrezygnowałem z tego. Musiałem szybko się otrząsnąć. Nie mogłem dać po sobie poznać, że jej widok aż tak wytrącił mnie z równowagi.
- To jej dawny amant i najlepszy przyjaciel Toma.. Jej przyrodniego brata. - wyjaśnił mi, polerując kolejny kieliszek.
- Widocznie dawny amant stał się teraźniejszym. - zauważyłem, jakby nigdy nic.
- Możliwe. Georg się nie poddaje tak łatwo, a ona miała kiedyś, jako dziecko, słabość do niego. Długa historia.. Pełna łez i smutku.. - stwierdził.

Poczułem, że zachowuję się jak pies ogrodnika. Nie chciałem jej, a teraz miałem ochotę rozszarpać dobrze zbudowanego szatyna, szepczącego jej coś na ucho.
Już miałem coś powiedzieć, gdy podeszli do baru. Zamknąłem usta tak szybko, jak je otworzyłem. Usiadła idealnie naprzeciw mnie i przez chwilę wpatrywała się pięknymi oczami w menu, a później w towarzysza.

~*~
[Natalie.]
Całą drogę do baru czułam oceniające spojrzenie mojego niedoszłego przyjaciela, więc usiedliśmy naprzeciwko niego. Georg nie miał pojęcia, że to właśnie czarnowłosy tak zniszczył moją samoocenę..

- Czego się napijesz? - spytał spokojnie, a ja oderwałam wzrok od jego muskularnego ramienia. Tak właśnie powinien zachowywać się mężczyzna u boku kobiety..
Przygryzłam lekko wargę, zerkając przelotem do menu.
- Danielsa z colą i lodem. - zadecydowałam, wreszcie zwracając się w kierunku barmana.
Wiedziałam, że mój przyjaciel weźmie dokładnie to samo.. Kultura tego od niego wymagała.. Czasem brakowało mi spontaniczności, jaką okazywał, gdy był w zaciszu domowym..
- Dwa razy Jack Damiel's z colą i dużą ilością lodu. - wyrecytowałam. Starałam się nie patrzeć w tą głębię czekoladowych oczu, które najchętniej bym sobie przywłaszczyła, razem z właścicielem..
- Już podaję. - usłyszałam jego głos, a w moim zdradzieckim ciele pojawiła się kaskada uczuć, ukazujących, jak strasznie brakowało mi jego brzmienia.
- Wszystko w porządku? - mój przyjaciel zauważył od razu, że coś się zmieniło.. Powinnam była powiedzieć mu wcześniej dokąd go zabieram.

Pokiwałam nieznacznie głową, pozwalając, by myślał, że to randka. Nie potrafiłam inaczej się zachować. Tylko przy długowłosym szatynie czułam się tak pewnie i bezpiecznie.. Może tata miał rację i to wcale nie głupi pomysł, żeby ułożyć sobie życie z kimś, kogo tak dobrze znam?

Byłam pewna, że Geo zapewni mi bezpieczną domową przystań, jakiej potrzebuje każda kobieta. Problem polegał tylko na tym, że moje ciało zupełnie nie reagowało na jego walory. Bez wątpienia był bardzo przystojny i pociągający, ale to Bill wzniecał we mnie dotychczas nie znane uczucia.

Nie miałam pojęcia, co dalej robić. Złapałam swojego drinka i upiłam kilka szybkich łyków, nie czekając aż towarzysz do mnie dołączy. Miałam wrażenie, że mój mózg życzy mi najgorszego, podsycając pragnienie malinowych warg barmana..

- I jak tam, Nattie? - platynowy blondyn usiadł obok nas, wyrywając mnie jednocześnie z zamyślenia.
- Ach, w porządku, Andreas. Dziękuję. - odparłam, czując obejmujące mnie czule, pewne ramię drugiego mężczyzny. Czyżby był zazdrosny? -Przyszliśmy trochę się zabawić. Dawno nie miałam czasu na relaks. - poskarżyłam się zgodnie z prawdą.
- W takim razie wybrałaś idealne miejsce. Możecie wybrać sobie dowolny stolik, Bill na pewno bardzo chętnie przyniesie wam każde zamówienie. - zanucił, znikając z powrotem na zapleczu.

Odetchnęłam z ulgą, gdy udaliśmy się do jednej z vipowskich loży, rozmieszczonych w bardziej zacisznych miejscach klubu..
~*~
[Bill.]
Czas na szczęście mijał szybko, a Natalie z towarzyszem nie pili zbyt dużo.. Przywykłem już do widoku tańczącej dziewczyny, jednak sposób, w jaki poruszała się z nim na parkiecie w takt muzyki granej przez klubowego dja zwalał mnie z nóg.. Kolejny raz zamarzyłem o tym, by móc być dla kogoś takiego jak ona prawdziwym oparciem, ale nie mogłem się nim stać. Gdzie było mi do długowłosego, dobrze zbudowanego szatyna, który tak zaborczo ją obejmował, za każdym razem, gdy tylko inny mężczyzna próbował się do niej zbliżyć..
- Patrz ile straciłeś przez swoją głupotę. - usłyszałem za uchem głos Andreasa.
- Niewiele, skoro tak szybko pocieszyła się z nim. - wypaliłem, jakby nic nie znaczyło dla mnie jej wcześniejsze zainteresowanie. Teraz traktowała mnie jak obcego.
- Nie masz pojęcia jakim Natalie jest człowiekiem, Bill. Nie masz zielonego pojęcia o tym.. Dlatego tak gadasz. Gdybyś chociaż spróbował..- przerwałem mu gestem dłoni.
- Nie spróbowałem i nie zamierzam próbować.
- Jesteś uparty.. Oboje zachowujecie się jak dzieci. - mruknął.
- Idę na fajkę. Muszę się dotlenić.. - stwierdziłem spokojnie, czując, że jeszcze chwila i Andy zrobi mi awanturę..

Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Po chwili Zniknąłem na tyłach klubu, w miejscu, w którym oddzielona była palarnia.. Westchnąłem ciężko, opierając się o murek, przy którym wtedy z nią rozmawiałem. To było nasze pierwsze spotkanie.. Czułem się tak, jakby całe zło świata, mój ojciec, chorzy pracodawcy- zboczeńcy, wszystko to.. Nagle wyparowało.. Przestało istnieć..

- Nie możesz teraz wyjechać, Natalie! - usłyszałem podniesiony głos za sobą. Próbowałem go zignorować, jednak odpowiedź była dla mnie szokiem..
- Mogę! Mogę i właśnie tak zamierzam zrobić, Georg!
- I co, wyjedziesz, znowu złamiesz mi serce, a potem wrócisz, posklejasz wszystko w całość, tylko po to, żeby ponownie spieprzyć?! Nie znoszę, kiedy ktoś bawi się moimi uczuciami!
~*~
[Natalie.]
- W takim razie wiesz już, jak poczułam się trzy lata temu, gdy to właśnie Ty rozsypałeś mnie na kawałki! - byłam wściekła na niego. Jak Georg mógł tak po prostu kazać mi zostać?
Cieszyłam się na ten wyjazd.. Studia w Kaliforni byłyby spełnieniem wszystkiego, czego mi brakowało.. Tęskniłam za wiecznym latem..
- Słucham? - jego oczy powiększyły się dwukrotnie. Czyżby nie wiedział, że będąc małolatą szaleńczo się w nim kochałam?
- Tak, właśnie tak.. Nie mogłam się pozbierać i gdyby nie ten wyjazd.. - zaczęłam, ale zamknął mi usta natarczywym pocałunkiem..

Nie oddanym, nie chcianym, zbędnym. Dłuższą chwilę pozwalałam mu zaznać swoich ust, szykując się jednocześnie na batalię..
Odepchnęłam go delikatnie, ale zdecydowanie.
- Nie pasuję do Ciebie.. Jesteś cudowny, ale nie.. Już nie.. Czasy młodzieńczej miłości minęły.. Dla mnie jesteś jak brat.. Zrozum to w końcu.. Nie Tobie byłam pisana..
- Skoro nie mnie to komu?! - uniósł ponownie głos. - Temu pedałkowatemu barmanowi?! Jesteś taką samą dziwką jak tamte!

Nie zdążyłam odpowiedzieć..
- Ten pedałkowaty barman słyszał każde słowo. - warknął. Musiał podsłuchiwać? -Jak możesz obrażać tak kobietę?!
Bill szturchnął Geo, a ten nie zastanawiając się wiele, rzucił się w stronę czarnowłosego z pięściami. Bardzo nie lubił, gdy ktokolwiek go szturchał..

- Georg! - krzyknęłam, próbując ich rozdzielić, ale mnie odepchnął.
Upadłam niefortunnie, łamiąc jednocześnie obcas..
Przyglądałam się tej bójce. Dwaj młodzi mężczyźni na zmianę okładali się pięściami, kopali i wyzywali.
W końcu Bill przestał się bronić.. Stracił siły.. Przerażona poderwałam się z miejsca.
- Georg! Zostaw! Przestań! Zabijesz go! - wrzasnęłam, podbiegając do szatyna. Przerażał mnie.. Bałam się własnego przyjaciela..
Udało mi się go odepchnąć, opadłam na kolana, by sprawdzić, czy czarnowłosy oddycha.
- Wracaj do domu! Natychmiast!

W tym momencie nic mnie nie obchodziło.. Ani to, że Georg pluje jadem w moim kierunku, ani to, że ma rozcięty łuk brwiowy.. Bill był w poważniejszym stanie.. Byłam pewna, że szatyn nie zadzwoni po pogotowie, więc sama się tym zajęłam, gdy tylko zniknął za zakrętem..
-Bill.. Otwórz oczy.. - niemal błagałam go, ale zupełnie nie reagował na moje prośby, nawoływania..
Opisałam jego przypadek ratowniczce spod numeru 911.. Karetka przyjechała po kilku minutach, ale nie pozwolili mi się zabrać z nimi. Zadzwoniłam więc po Steve'a. Musiałam dowiedzieć się, co z Billem..

- Gdzie jedziemy? - spytał, gdy wsiadłam do samochodu.
- Do prywatnej kliniki w centrum. - pokierowałam go, modląc się w duchu, żeby z moim młodym obrońcą wszystko było w porządku.


----------
Nie macie pojęcia, jak miło czytać komentarze pod postami ;) Nie ważne, czy dotyczą "AHAW", czy "SN".. Bardzo motywują i napędzają do dalszego pisania.. :) Dziękuję i do zobaczenia we wtorek :)) 

4 komentarze:

  1. Wow :o TEGO się nie spodziewałam! Jestem mega zaskoczona, tym obrotem sprawy :D Mam nadzieję, że Billy z tego, jak najszybciej wyjdzie. A co do Geo, to... Szczera prawda o przyjaźni xD Przyjaciela, tak samo jak innego człowieka poznajemy całe życie i wszystkiego możemy się spodziewać.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie w weekend :D

    Ps. Coś się stało z czcionką tego posta. Są dwie różne xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że coś się stało, ale za cholerę nie mogę tego naprawić :-/ Blogger mnie nie lubi za to pobicie :P

      Usuń
    2. Nic nowego :D Mnie też nie lubi, bo mam problem zawsze z akapitami :/

      Usuń
  2. Łoo, co tu się dzieje :D ale lubię takie zwroty akcji, oby więcej i życzę dużo weny ;)
    Do zobaczenia we wtorek, czcionką się nie przejmuj, ważne jest jest czytelna ;)/M.

    OdpowiedzUsuń