Mam nadzieję, że od teraz części będą pojawiać się regularnie :) Dziś zapraszam na Something New, a we wtorek na As high as we. Szykuję też nowy projekt, ale o tym w swoim czasie ;)
Miłej lektury ;)
Odcinek #9
[Bill.]
Kończyłem
sprzątnie kolejnego z kilku przeznaczonych na dzisiejszy dzień
domów. W zwykłe dni pracy nie używałem kosmetyków, zbyt wiele
trudu musiałbym włożyć w wykonanie makijażu, po którym w kilka
godzin nie byłoby żadnego śladu.
Myślami
wciąż wracałem do cudownej Natalie, którą w tak chamski sposób
potraktowałem jakiś czas temu. Od ostatniej kłótni o nią,
Andreas nie wracał do tematu dziewczyny, za co byłem mu
zdecydowanie wdzięczny. Nie uśmiechało mi się spędzanie jeszcze
większej ilości czasu na rozmyślanie o niej.
Spędziłem
z nią cudowne popołudnie, ale niestety na nic więcej nie mogłem
pozwolić. Była zbyt śmiała, żebym w jakikolwiek sposób miał
prawo choćby myśleć o poświęcaniu jej większej ilości swojej
wolności.
Ceniłem
sobie niezależność, jaką otrzymywałem wraz z każdą wypłatą,
jednak wciąż byłem pewien, że nie byłbym w stanie sprostać jej
wymaganiom, duma zaś nie pozwoliłaby mi korzystać z jej
zamożności.
Zamyślony
polerowałem szklany stolik, skupiając się na nim już dość
długo.. Wystarczająco, by mój szef odchrząknął niezadowolony z
tego jak się ociągam.
-
Przepraszam. Już wracam do pracy. - ocknąłem się w chwili, w
której na moje pośladki padł siarczysty klaps.
Podskoczyłem
i jęknąłem, łapiąc się za obolałe od uderzenia miejsce.
Myślałem, że kiedyś przywyknę do takiego traktowania mojej
osoby, jednak rzeczywistość z każdym dniem burzyła we mnie to
bzdurne przekonanie.
Zwykle
bez słowa sprzeciwu znosiłem wszelkie odchyły płacących mi
bogaczy, jednak dziś coś we mnie pękło. Nie mogłem dłużej
dawać sobą pomiatać tylko dlatego, że mój ojciec potrzebował
alkoholu do życia..
Wstałem,
rozcierając obolały tyłek przez jeansowe spodnie.
-
Nigdy więcej tego nie rób! - wysyczałem wściekle, gotów bronić
swojej marnej egzystencji. Nie mogło być przecież tak, że ktoś
naruszał moją sferę intymną, brużdżąc mi tym samym w psychice.
-
Ty gówniarzu! Płacę Ci i będę robił na co mam tylko ochotę! -
wrzeszczał, gdy zbierałem nerwowo swoje rzeczy.
-
W takim razie odchodzę! - odpyskowałem, wkładając buty i rzucając
ostatnie, pełne gniewu spojrzenie w kierunku mężczyzny, wyszedłem
trzaskając drzwiami.
Gdy znalazłem się poza zasięgiem kamer domu tego sukinsyna, zwyczajnie się rozpłakałem. Nie rozumiałem takiego zachowania, a ten zwykły, bolesny klaps był tylko kroplą w morzu tego, co przyszło mi znosić przez długie miesiące.
Gdy znalazłem się poza zasięgiem kamer domu tego sukinsyna, zwyczajnie się rozpłakałem. Nie rozumiałem takiego zachowania, a ten zwykły, bolesny klaps był tylko kroplą w morzu tego, co przyszło mi znosić przez długie miesiące.
~*~
[Natalie.]
Po
obcym dla siebie mężczyźnie spodziewałam się wszystkiego, ale
nie tego, że bez słowa wstępu zaczął wypytywać mnie o stan
konta i możliwość pożyczenia sporej ilości gotówki.
Przepitym
głosem opowiadał mi, jak to mu w życiu ciężko, jakie choroby go
dręczą, żalił się na pracodawców, którzy odsyłali go do domu,
a on przecież chciał tylko zarobić na własne potrzeby.
Byłam
ogromnie zaskoczona i nieco zawiedziona faktem, że o własnym synu
miał co najmniej najgorsze zdanie.
Może
i słabo znałam Billa, ale na pewno nie wyglądał mi na takiego,
który nie dba o rachunki, czy potrzeby pozostałych domowników.
Miałam
nadzieję, że oceniając młodzieńca jako czułego i ciepłego
chłopaka nie pomyliłam się zbytnio. Nie mógł przecież tak
bezczelnie przede mną udawać kogoś, kim w rzeczywistości nie był.
Po
godzinie wysłuchiwania gorzkich żali z ust przepitego mężczyzny,
dwóch odmowach pożyczki i kilku odrzuceniach propozycji napicia się
z ojcem znajomego, miałam serdecznie dość czekania.
-
Przepraszam, ale nie wie pan może kiedy Bill wróci do domu?-
spytałam niespodziewanie, szukając pretekstu do wyjścia z
mieszkania.
-
Ten łajza? Szlaja się gdzieś pewnie i dupy daje za te swoje
malowidła. Dziwak jeden. Co jak co, panienko, ale syn to mi się nie
udał.. Lepiej się mną zająć. Ja to pieszczoch jestem.. - zaczął,
ale na szczęście zanim dotarł wielką dłonią do mojej sukienki,
drzwi otworzyły się i stanął w nich nie kto inny, jak Bill
właśnie.
Poczułam
swego rodzaju ulgę, że już przyszedł. Wcale nie uśmiechało mi
się walczyć z trzy razy większym ode mnie, pijanym facetem..
~*~
[Bill.]
Opamiętałem
się dopiero pod drzwiami domu. Coś mówiło mi, że powinienem
wrócić dziś wcześniej. Zwykle przeczucia mnie nie myliły, więc
zadzwoniłem do pozostałych pracodawców, że się rozchorowałem i
przyjdę pod koniec tygodnia, żeby ich nie pozarażać. Na szczęście
przez ten płacz brzmiałem jakbym faktycznie miał katar.
Wszedłem
do środka i zdębiałem widząc siedzącego na kanapie ojca,
próbującego obmacywać na oko ze trzydzieści lat od niego młodszą
dziewczynę.
Mało się we mnie nie zagotowało, kiedy dotarło do mnie, kim ona była.
Mało się we mnie nie zagotowało, kiedy dotarło do mnie, kim ona była.
-
Co jest grane? - spytałem głupio, zaczynając się zastanawiać, co
właściwie Natalie robi w moim domu.
-
Bill.. - młoda kobieta uśmiechnęła się do mnie z ulgą i
wdzięcznością, jakbym właśnie uratował jej życie. - Cieszę
się, że już jesteś. Masz chwilę? - spytała, a ja bezwiednie
skinąłem głową, potwierdzając, choć tak naprawdę wcale nie
chciałem spędzać z nią czasu.
-
Przejdziemy się? - zaproponowałem, a klamka właśnie zapadła.
Widziałem w jej oczach, że właśnie na taką propozycję liczyła.
-
Chętnie. - zgodziła się, od razu gwałtownie wstając i podchodząc
do mnie..
***
Wyszliśmy
ramię w ramię z mojego domu. Żadne z nas nie do końca wiedziało,
jak zacząć tą rozmowę.
Westchnąłem
ciężko, szukając czegoś, co mógłbym powiedzieć.
-
Powinienem odprowadzić Cię do domu. - stwierdziłem rozgoryczony i
zawiedziony, że widziała to, co widziała.
-
I to tyle? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - spytała, a żal
przepełniał jej głos.
Nie
widziałem jej jeszcze takiej, a to tylko uświadomiło mi, jak
bardzo słabo ją znam i jak strasznie do siebie nie pasujemy.
-
Co więcej mam powiedzieć? Nie powinnaś była nigdy mnie odwiedzać.
- stwierdziłem cierpko. - Skąd właściwie miałaś mój adres?
-
Czy to ważne? Nie powinnam Cię odwiedzać, ale jeśli to jedyny
sposób na jakąkolwiek rozmowę, to jestem gotowa przychodzić
codziennie i czekać aż będziesz wracał do domu. - zagroziła mi..
Do
czego to doszło, żeby tak piękna kobieta musiała okazywać mi
swoje zainteresowanie? Była pierwszą i zapewne ostatnią, która
kiedykolwiek by na mnie spojrzała..
-Ważne.
Nie możesz nigdy więcej wpadać z wizytą. Mój dom to nie miejsce
dla..- zacząłem, jednak szybko przerwała mi, uciszając stanowczym
gestem dłoni.
-
Dla dziuni z wyższych sfer? - dokończyła mój wywód, a ja
nieświadom, jak strasznie obraźliwe jest to dla niej stwierdzenie,
pokiwałem głową.
-
W takim razie masz rację.. Tak samo mój brat ją miał.
Nie
bardzo rozumiałem, o co też mogło jej chodzić. Szliśmy dłuższą
chwilę w milczeniu.. Natalie spojrzała na mnie dopiero przed bramą
jej posesji.
Oczy
dziewczyny były smutne i zezłoszczone jednocześnie.
~*~
[Natalie.]
Nie rozumiałam, jak mógł powiedzieć coś tak okropnego? Nie uważałam się za dziunię z wyższych sfer. Naprawdę bardzo chciałam go lepiej poznać.. Mieć w nim przyjaciela.
Zamierzałam się
jednak więcej nie poniżać. Skoro Bill nie chciał utrzymywać ze
mną kontaktu postanowiłam go zerwać.
-Na
mnie już pora.. - rzuciłam chłodno, choć tak naprawdę jedyne,
czego w tej chwili chciałam to ciepło jego ramion i bliskość
szczupłego ciała..
-To
cześć. - odparł, rozglądając się wokół.
Te
dwa słowa zabolały mnie bardziej niż byłam w stanie przyjąć.
Czarnowłosy
przekreślił tym całą naszą dotychczasową znajomość. Bez słowa
odwróciłam się na pięcie. Pewnie pozwoliłabym łzom popłynąć
po policzkach, gdyby nie samochód Georga, który właśnie podjechał
pod płot.
-
Nie przychodź tu więcej, a ja więcej nie pojawię się u Ciebie. -
obiecałam, ruszając zdecydowanym krokiem w kierunku przyjaciela.
~*~
[Tom.]
Czekałem na chłopaków przed domem, nie spuszczając z oczu komórki leżącej na stoliku. Natalie jeszcze nie wróciła, choć jej ochroniarz był od jakiegoś czasu w dyżurce.
Zaczynałem
się o nią naprawdę martwić, zwłaszcza, że od kilku godzin nie
odbierała telefonu. Nie, żebym nachalnie do niej wydzwaniał, nie
miałem tego w zwyczaju. To siostra zwykle dawała znać. W końcu
usłyszałem stukot jej obcasów na drewnianej posadzce.
Wyciszyłem
telewizor, który grał cicho od jakiegoś czasu. Głuchy odgłos jej
kroków był tłem dla cichego, wesołego dialogu, prowadzonego przez
nią i naszego wspólnego kumpla. Odetchnąłem z ulgą. Była cała
i zdrowa, a to w tej chwili stawiałem na pierwszym miejscu. Nie
chciałem kolejny raz wymierzać sprawiedliwości komuś, kto tknąłby
moją małą Nattie.
Drzwi
otworzyły się, a w progu stanęła dziewczyna, obejmowana lekko
przez Georga.
-
Tommi.. - zaczęła niespodziewanie, wpadając w moje ramiona.
-
Coś się stało? Ktoś Cię skrzywdził? Kogo mam obić? - pytałem,
gładząc lekko jej plecy. Przecież była moją maleńką
siostrzyczką!
-
On wcale nie chce się ze mną przyjaźnić.. Nie potrzebuje mnie.. -
wyszeptała przygaszona.
Właśnie wtedy dotarło do mnie, że ożywione pierwszy raz serce młodej, zostało złamane. Miałem ochotę rozkwasić gościowi nos, ale na dobrą sprawę nie miałem nawet pojęcia, kim on był i jak wyglądał. Zamiast tego zacząłem ją pocieszać, kołysząc się delikatnie na kanapie. To działało na nią od najmłodszych lat.
Uśmiechnąłem
się, gdy po chwili Natalie odsunęła ode mnie zgrabne ciało.
-
Mogę dziś posiedzieć z Wami? - spytała, pociągając nosem.
-
Mieliśmy grać, ale.. - chciałem zaprzeczyć.
-
Mogę nawet grać z Wami jeśli takie będzie Twoje życzenie.. Tylko
proszę.. Nie każ mi wracać do pustego pokoju..
Westchnąłem,
spoglądając na Geo i Gustava, który właśnie wszedł do pokoju.
-Dobrze.
Niech Ci będzie. Siadaj i nie mazgaj się już. - nakazałem,
włączając PS4 i przełączając telewizor w odpowiedni tryb..
No cóż... :( Szkoda, że się tak potoczyło... Choć, gdy mi na kimś zależy, to mu to pokazuje i nie daję od tak odejść, chyba że naprawdę ten ktoś nie jest wart.. :( Przykro mi z powodu zarówno Billa, jak i Natalie. Moim zdaniem, Bill w takiej sytuacji nie jest niczemu winny, a ona powinna mu tylko uświadomić, że nie jest taka za jaką ją uważa. Stawiam na jej ruch w każdym bądź razie. Ogólnie wszystko okay :D Podoba mi się nadal tak, jak mi się podobało, no i czekam na dalsze losy bohaterów. Mam nadzieję, że Natalie szybko się zregeneruje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Ja też zwykle walczę o tą drugą osobę, czasem jednak zwyczajnie nie warto ;) Szczerze mówiąc nie wiem jeszcze co zrobi Natalie, ale kilka pomysłów mam. Wszystko wyklaruje się niebawem ;)
Usuń