Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

21 listopada 2017

As high as we.. - Rozdział 14.

Tak więc.. Bardzo przepraszam Was, że musieliście tak długo czekać. Udało mi się już prawie ogarnąć internetowe problemy, rozdział był gotowy już jakiś czas, ale nie byłam nawet w stanie go opublikować. 
Kolejne mam nadzieję będą pojawiały się już regularnie.
Dzisiejszy jest bardzo ważny i przełomowy w historii bliźniaków.
Nie marudzę już więcej.
Zapraszam 😅


Rozdział 14


Wrócili do hotelu dość późną porą i Czarny bardzo szybko pobiegł pod prysznic. Musiał ochłonąć i pozbyć się makijażu zanim ten spłynie na dobre wraz z po koncertowym potem.
Stał w kabinie, a gorąca woda obmywała jego ciało. Przez krótką chwilę zdawało mu się, że może oczyścić i umysł ze zbereźnych myśli. Była to jednak złudna nadzieja. Nie do końca wiedział, jak powinien się zachować, gdy ciało i serce pragnęło jednego, a umysł podpowiadał coś zupełnie odwrotnego.
Często zastanawiał się, jak to będzie mieć brata. Nigdy nie pomyślałby, że sprawi mu to tyle kłopotów, bo Tom, mimo, iż wspaniały był też kłopotliwy.. Tak właściwie.. To nie on sam, a jego uczucia. Starał się jak mógł, by wybić sobie tą miłość z głowy, jednocześnie oduczając jej dredziarza.. To trudne zadanie spełzło zupełnie na niczym, bo, zwykle odziany w zbyt wielkie ciuchy, starszy bliźniak za nic miał logiczne argumenty, na wszystko odpowiadając słowami "Nie kocham cię jak brata.."
Pokręcił nerwowo głową. Znał Toma tak krótko, zaledwie parę miesięcy, a on sam w sobie już nie wychodził z jego głowy. Zwykle trzeba było więcej czasu, by zawładnąć umysłem Czarnego.
Wyszedł spod prysznica, owijając się w biodrach białym, puchowym ręcznikiem. Spojrzał na swoje odbicie i wzdychając ciężko ścisnął dłoń w pięść. Czuł się jak zwykły śmieć.. Jak mógł kiedykolwiek marzyć o prawdziwej, szczerej i legalnej miłości, skoro posuwał go każdy kto odpowiednio zapłacił?! Po jego policzku popłynęła samotna łza.
-Bill? Płaczesz? - usłyszał zaskoczony głos brata.
Kiedy on do licha wszedł do łazienki?! - przeszło przez myśl Czarnego.
~*~
Spojrzał na brata z troską i westchnął. Podszedł bliżej, odwrócił go twarzą do siebie, by ten mógł skorzystać z jego ramion.
Bill najzwyczajniej w świecie przytulił się i rozpłakał.
-Shh..Wszystko jest w porządku. Jestem tutaj i nigdy nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić. - obiecywał, gładząc mokre włosy i zmarznięte nagie plecy bliźniaka. Starał się nie myśleć o tym, że jego braciszek stoi przed nim tylko w ręczniku..
Fakt, że ktoś skrzywdził jego młodszego przyjaciela powodował, iż Dreda ogarniała wściekłość.
-Nie.. Nie jest w porządku, Tom.. Nic nie jest okej..
-Chodź, ubierz się, usiądziemy razem przy herbacie i porozmawiamy. Wygadasz się to będzie ci lżej.
-Nie mogę.. Naprawdę.. Zrozum.. Znienawidzisz mnie, jak opowiem ci to wszystko..
-Nie znienawidzę cię, Bill. Nie potrafiłbym pałać nienawiścią do ciebie.. - gładził czule jego włosy. -Wszystko się poukłada.. Pomogę ci.. Tylko musisz mi powiedzieć jak.. Co mam zrobić, żeby było ci lżej?
-Pozwól mi zapomnieć, Tom.. Zabierz mnie z dala od Niemiec.. Nie chcę tu dłużej żyć..
-Zabiorę cię.. Obiecuję, ale musisz być ze mną szczery..
Dłonie Dreda złapały twarz bliźniaka za policzki.
~*~
Popłynęły po  nich gorzkie łzy.
-Bo ja.. Ja.. - wziął głęboki oddech i wstał, by podejść do okna, za którym migotały światła tętniącego nocnym życiem Berlina. -Ja nie jestem tym, za kogo mnie uważasz, Tom. Dla ciebie jestem przyjacielem, może bratem, materiałem na partnera i kochanka, ale tak naprawdę.. Nie nadaję się na żadną z tych pozycji.. Jestem.. Zwyczajną, pospolitą męską dziwką, Tom.
-Męską dziwką? Dlaczego tak o sobie mówisz? Czemu uważasz, że właśnie tak powinienem cię postrzegać?
-Bo tak wyglądają fakty.. Od lat się z tym zmagam.. Staram się uciec, ale mi nie wychodzi.. Oni zawsze mnie znajdują..
-Oni? Jacy oni?
-Katherine i Andreas Blackowie. Zanim trafiłem do twojego pokoju.. Byłem.. I nadal jestem ich rzeczą.. Własnością, po którą sięgają, kiedy tylko mają taką potrzebę.
-Własnością? Bill żadne istnienie ludzkie nie może być w niczyim władaniu. Jesteś jednostką z wolną wolą.. Z własnymi pragnieniami i prawem do nich.
-Otóż nie. Jestem ich własnością.. Od zawsze tułałem się po bidulach.. Mieszkałem wtedy w jednym z nich.. Gdzieś w Stanach.. Nie pamiętam zbyt dobrze tego miejsca.. Pamiętam za to tamten dzień.. Dzień, w którym ściągnąłem na siebie plagę w postaci Katherine Black. - Bill odpalił papierosa drżącą dłonią i otworzył okno, by wpuścić do pokoju świeże powietrze, a wypuścić z niego dym. Przysiadł na parapecie i po długiej chwili ponownie podjął opowieść.
-To był deszczowy, chłodny dzień w Springfield, w hrabstwie Hampden, w stanie Massachusetts. Mieszkałem wtedy w domu dziecka w dzielnicy Old Hill. Żyłem biednie, ale na brak miłości narzekać nie mogłem. Ojciec odwiedzał mnie w miarę regularnie, choć dawno stracił do mnie prawa.. Kochał mnie i tylko to się liczyło. Żyłem też marzeniami o powrocie z nim do Lipska, do naszego rodzinnego domu. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że nie było to możliwe. W każdym razie.. Wychodziłem z tamtejszej biblioteki, obładowany książkami i innymi pomocami naukowymi. Napadło mnie dwóch gości.. Byli ze dwa razy więksi i starsi ode mnie.. Ukradli mi wszystko, co ze sobą taszczyłem.. Łącznie z torbą, w której nosiłem wszelkie życiowe oszczędności. Wtedy to ją poznałem. Była piękna.. Olśniewająca.. Pewna siebie i niczego, zdawać by się mogło, się nie obawiała.

Springfield, hrabstwo Hampden, Massachusetts, październik 2001r.

-Hej, może mogłabym jakoś pomóc? - kiedy usłyszał to pytanie, poczuł, że może jeszcze nie wszystko jest stracone.
-Okradli mnie.. Zabrali mi wszystko.. Całe życiowe oszczędności.. - łzy płynące po jego policzkach mieszały się z siąpiącym deszczem.
-Jeśli chcesz.. Mogę pożyczyć ci skradzioną kwotę..
-Ale ja.. Nie będę miał z czego oddać..
-Jakoś to rozwiążemy. Prowadzę mały biznes tu, niedaleko to najwyżej mi odpracujesz.
-Jestem tylko.. Dzieckiem.. Nie mogę pracować..
-To jest coś, co możesz robić. Nic się nie bój. - spojrzała na niego swoimi wielkimi, pięknymi oczami. -To jak? Zainteresowany?
-Mhm.. Potrzebuję tych pieniędzy żeby stąd wyjechać i wrócić do domu, do taty..

Berlin, Niemcy, lipiec 2006r.

-Tak właśnie straciłem całą swoją niewinność. Przestałem być dzieckiem.. Zostałem zwykłą dziwką.. Jak zapewne się domyślasz Katherine i Andreas pożyczyli mi pieniądze na lichwiarski procent.. Nie byłem w stanie tego spłacić, więc "wykupili" mnie. Od tamtej pory... Od tamtej pory jestem ich własnością, Tom. Nie mam prawa czuć, marzyć, czy cieszyć się życiem. Stałem się szmacianą lalką, której jedynymi odczuciami są obrzydzenie i nienawiść do samego siebie.
-Chodź więc za mną. Wszystko ci wyjaśnię. Poznasz mojego brata i razem dobijemy targu.
~*~
Historia Czarnego dogłębnie nim wstrząsnęła. Ile zła i cierpienia miał za sobą jego młodszy brat? Nie dziwił się już, że nie potrafił mu zaufać, że nie chciał pozwolić im się do siebie zbliżyć..
Westchnął podchodząc do niego. Stanął między jego kolanami i przytulił go do siebie. Bill wcale nie wydawał mu się obrzydliwy ani gorszy. Był po prostu skrzywdzony przez los. Potrzebował pomocy, a on tę pomoc zamierzał mu dać.
-Uwolnię cię od nich. Zobaczysz, razem sobie z nimi poradzimy. Nie dam robić ci krzywdy. Już nigdy nikt nie potraktuje cię w niegodny sposób, tylko mi zaufaj. Pozwól nam na to, Bill. Obiecuję, że ja sam też nigdy nie zrobię niczego wbrew twojej woli..
Bill spojrzał w jego oczy wzrokiem wypełnionym bólem, strachem, nadzieją i zaufaniem. Nie wyobrażał sobie teraz chwili, w której miałby sprawić mu zawód. Chciał go uratować.. Stać się jego bohaterem.. Okazać mu miłość i czułość, na którą chłopak zasłużył. Pochylił się i pocałował lekko jego czoło.
-Boję się, Tom..
-Nie musisz. Razem damy im radę. Stawimy czoła twoim marom i niebawem będziesz już wolny.. - obiecywał.
~*~
Z każdą obietnicą Toma stawał się spokojniejszy. Zaczynał mu ufać i wierzyć w to, że im się uda. Musiało się udać! Przecież Tom by go nie oszukał, prawda? Zawsze działo się to, co mówił. Nigdy go nie okłamał..
Wypełniony po brzegi, być może nie złudną, nadzieją, uniósł się, by bez namysłu ucałować miękkie, bliźniaczo podobne wargi. Na tyle czuł się gotów. Tyle mógł z siebie dać..

3 komentarze:

  1. Tak bardzo szkoda mi Billa, że aż się wzruszyłam :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam to samo, co Blue Moon... Przykro jest patrzeć na cierpienie innych, ale najlepsza wtedy jest gotowość do pomocy. Tom jest Bohaterem w tej powieści, co mi bardzo się podoba. Heros, jak ich mało. Oby mu się udało wygrać walkę o Billa. Odcinek piękny, choć smutny. Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek i nie wiem, czego mam się spodziewać. To jest to, co lubię. :D
    Cieszę się, że wróciłaś :*
    PS. U mnie również pojawił się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam i powiem Ci, że troszkę mnie zszokowało to, co przeszedł Bill. Po takiej traumie, bezwzględnym wykorzystaniu dziecięcej naiwności, nie dziwi mnie fakt, że teraz jako dorosły mężczyzna panicznie wręcz boi się uczuć. Przynajmniej ja tak to zrozumiałam. Podoba mi się postawa Toma, który od zawsze chyba ma ten dryg starszego brata i bez względu na wszystko chce chronić Billa. ;-) Oby się ułożyło, chociaż jako czytelnik chciałabym troszkę nieprzewidzianych zwrotów akcji. :> Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie na nową twórczość. ;-) :*
    www.california-high.com
    Wybacz, że jako Anonim, ale na telefonie jestem zalogowana na innym koncie Google i nie chce mi ustrojstwo komentarza dodać.

    OdpowiedzUsuń