Tom uśmiechnął się odsłaniając oczy młodszego bliźniaka. Był szalenie ciekaw jego reakcji na przygotowaną niespodziankę. Starał się jak mógł, aby ten wrześniowy, upalny dzień był dla Billa przełomem w życiu. -Wszystkiego najlepszego, Skarbie - Wyszeptał całując policzek Czarnego.
~*~
Jego oczom ukazało się najbardziej romantyczne i spokojne miejsce, jakie miał okazję zobaczyć. Tom na ich pierwsze wspólne urodziny zorganizował PIKNIK! Jakże Bill ucieszył się na ten widok. Nigdy nie miał okazji brać udziału w czymś takim, choć przez całe życie o tym marzył. Był szalenie szczęśliwy i zauroczony wręcz pomysłem brata.
Czarny bez namysłu rzucił się mu na szyję, a wargi odnalazły te Dreda.
To było dla niego zupełnie nowe i pełne niepewności uczucie, jednak nie przerwał go przez dłuższą chwilę, a dłonie starszego z nich, ciasno oplatające jego wątłe ciało sprawiały, że czuł się bezpieczny, kochany i pożądany.
W każdym innym przypadku, w każdej innej sytuacji, z jakimkolwiek innym mężczyzną, na ten akt pokazania własności, zawłaszczenia sobie jego fizyczności, jakim było zachowanie bliźniaka, a raczej jego dłoni, odważnie sięgających do pośladków, zareagowałby zupełnie inaczej. Histeria wzięłaby górę, a on płacząc szukałby pocieszenia w bezpiecznym miejscu. Z Tomem jednak czuł się inaczej.
Wiedział, że z jego rąk nigdy nie zazna krzywdy, że on do niczego go nie zmusi.
Oderwał się od ust dredziarza. Na jego bladej, pomalowanej twarzy, zagościł pełen miłości uśmiech.
Teraz był już pewien tego, co chciał mu powiedzieć, jak bardzo chciał przekazać mu swoje uczucia.. Głośno i wyraźnie. Jak nigdy dotąd.-Kocham cię, Tom. - Wyznał, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
~*~
Miód zalał jego serce, gdy usłyszał w końcu to, od tak dawna wyczekiwane zdanie.
Radosne iskierki zamigotały w jego czekoladowych tęczówkach, a łobuzerski uśmiech odpowiedział na braterski.-Wiem, Bill. Ja też cię kocham. - Odparł, powoli pochylając się, by po dłuższej chwili magicznego oczekiwania subtelnie smagnąć malinowe wargi Billa. Jakże wielce był zaskoczony, gdy Czarny bez zastanowienia odpowiedział na czułość, pogłębiając ją i przedłużając. Był dumny z brata i szalenie w nim zakochany. Musiał czym prędzej zabrać go z tego ponurego miejsca, w którym chłopak tyle się nacierpiał. Uśmiechnął się pod nosem i odsunął od niezadowolonego z tego faktu ukochanego. - Kolacja nam wystygnie. - Puścił mu oko, choć obaj wiedzieli, że Tom raczej sam niczego nie ugotował, jeśli więc mieliby jeść coś na ciepło musiałby ukraść to przed wyjściem z kuchni w DD.
~*~
-Wariat z ciebie, Tom. - Bill miał doskonały nastrój i ciągle się uśmiechał.
-Wariat? Jeśli uważasz, że to jest wariactwo, to nie przeraź się, bo jestem w stanie zrobić dla ciebie o wiele więcej, skarbie. - Uśmiechnął się rozkosznie, na co drugi z nich wyraźnie się zmieszał. Nic nie mogło jednak zniszczyć tego cudownego popołudnia, na którym czarnowłosy niemal bez przerwy śmiał się w głos.
~*~
O to właśnie Tomowi chodziło. Odkąd poznał swojego bliźniaka, chciał, by ten się rozluźnił, pozwolił mu obalić mur, który wokół siebie ustawił.
Czuł, że właśnie mu się to udało, a dzięki tym wspólnie spędzonym urodzinom obaj zbliżyli się do siebie bardziej, niż przez ostatnie miesiące.
Objął Billa w pasie i cmoknął jego policzek, na co Bill zawstydził się i spuścił zakłopotany wzrok. Uwielbiał tą jego niewinność! Kręciła go o wiele bardziej, niż wyuzdane stroje koleżanek ze szkoły.
Miał ochotę bez przerwy całować go i tulić do siebie. Pierwszy raz w życiu czuł się aż tak zakochany.
-Powinniśmy wracać. - Zauważył Bill, gdy zaczęło robić się coraz zimniej.
Wieczór faktycznie był chłodny, jednak świerszcze ukryte w wysokiej trawie, która ich otaczała, śpiewały tak cudne serenady..
Tom westchnął.
-Posiedźmy tu jeszcze chwilę. - Poprosił, poprawiając jeden z idealnie ułożonych kosmyków jego czarnych włosów.
-Chwilę? Tom, zimno mi.. Wracajmy.. - Zamarudził.
-Nie marudź. Ogrzeję cię.. - Szept Kaulitza popłynął wprost do jego ucha.
-Rozchoruję się.. Nie chcę być znowu cały tydzień w łóżku.. Bez ciebie..-Zajmę się tobą, jeśli się pochorujesz.. Będę się zakradał co noc pod twoją pościel i tulił tak długo, aż uśniesz..
-Jesteś niepoprawny.. -Zakochany..
-Daj spokój, Tom. Naprawdę wracajmy. Jak nas któraś z cioć dorwie tak późno to po nas..
-Mm.. Z tobą mogę nawet zostać zamknięty w pokoju na caaaaluuuutki tydzień. - Przeciągnął.
~*~
Bill zawstydził się jeszcze bardziej i wstał, szukając argumentu. Zatrząsł się z zimna i zwyczajnie zaczął zbierać swoje rzeczy. Miał nadzieję, że to pomoże Tomowi zmienić zdanie i wrócić z nim do pokoju. Chciał spędzić noc w jego ramionach. Tulić się do niego i kosztować jego ust za każdym razem, gdy tylko będzie miał na to ochotę.-Chooodź już Tooommyyyy... - Przeciągnął samogłoski w jego imieniu i spojrzał głęboko w identyczne, co jego, oczy. - Chcę położyć się obok ciebie i zasnąć.. Proszę.. - Ponowił postulat, wyciągając tym razem zadbaną dłoń do niego.
~*~
Tom zrezygnował z zatrzymywania ich w tym idyllicznie pięknym miejscu. Złapał wyciągniętą w jego kierunku rękę i z uśmiechem pociągnął na siebie brata, zaczynając całować jego usta.
~*~
Obaj popłynęli. Bill już wiedział, że niebawem nie będzie w stanie powstrzymać machiny, którą wyzwoliło jego wyznanie. Uwielbiał czuć język Toma splatający się z jego własnym, dłonie błądzące po plecach, szukające punktu zaczepienia..
Kochał w Tomie wszystko. Teraz, leżąc na rozgrzanym torsie brata i oglądając w jego oczach odbicie gwiazd błyszczących wysoko nad nimi, nie rozumiał własnych irracjonalnych lęków. Nie potrafił już żyć bez rozmarzonego spojrzenia, identycznego jak jego własne. Chciał już zawsze patrzeć w te tęczówki i czuć wszystko to, co on.. Miłość, pewność siebie, bezpieczeństwo.
W tej chwili wszystko było dla nich. Kręciło się wokół nich.. Wiatr, gwiazdy, księżyc, słońce.. Żyło, bo oni żyli. Gdyby któryś z nich przestał istnieć i całe podwaliny ludzkiego świata zniknęłyby dla drugiego, razem z sensem jego istnienia.
Byli jak dwie połówki jabłka, w końcu połączone, po latach poszukiwań wreszcie razem. Oddychali tak samo.-Jedna dusza rozdzielona i wrzucona w dwa ciała...- Szepnął obejmując się z Tomem, gdy spacerem szli cichymi uliczkami, wprost do komnaty miłości. Wreszcie byli razem. Scaleni i nierozłączni. Wiedzieli, że we dwóch, jako jedność są w stanie stawić czoło całemu złu, jakie stawia przed nimi życie. Relacji, którą utworzyli i umocnili właśnie dziś, nic już nie mogło zniszczyć, ani osłabić. Nie wiedzieli jednak jednego. Żaden z nich, żegnających się właśnie namiętnymi pocałunkami, we wpadajacym przez niedosuniętą roletę, świetle księżyca, nie mógł spodziewać się, że życie tak bardzo się skomplikuje, a każda z podejmowanych przez nich decyzji pociągnie za sobą wiele innych, które będą miały swoje konsekwencje w przyszłości.
zakochałam się na nowo <3 <3 <3 Nie mam innych słów. Mój boski Tom jak zwykle jest herosem, którego wielbię w tej historii. Bill, widać, że jest trochę rozpieszczony, delikatniusi i wszystko inne tego rodzaju, co trochę mi nie pasuje do jego realnej postaci. W każdym razie oni oboje to naprawdę jedność i oboje wzajemnie tuszują swoje małe wady - są jednością, tak jak napisałaś <3 Piękne...
OdpowiedzUsuńKochana, czekam z niecierpliwością na następny rozdział, dlatego życzę ci dużo, dużo weny i jeszcze więcej czasu :*
Pozdrawiam :*
Cieszę się, że przypadł ci do gustu ten rozdział :D Niestety, Bill faktycznie jest tu nieco rozpieszczoną primadonną, ale taki pasuje mi do Toma :P Zobaczymy, czy kiedyś zmieni swoje podejście do życia :P
UsuńCudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzytałam go z bananem na gębie, bo wszystko było tak urocze i tak romantyczne, że nie dało się inaczej :)
Mam nadzieję, że wrócisz już na stałe i częściej będą pojawiać się odcinki :)
Weny życzę :)
Ja, pisząc go, również bez przerwy się uśmiechałam. Nie wiem, czy do końca pokazałam nim to, co chciałam, ale chyba nie jest tak najgorzej ;)
UsuńPostaram się wrócić już na dobre. Brakowało mi tego bloga i możliwości pokazania wam dalszych losów B&T <3
Wkoncu coś czytam od tak długiego czasu ale końcówka mnie zaniepokoiła weny
OdpowiedzUsuńJesteś chyba pierwszą osobą, która zwróciła uwagę na ostatnie zdania :D Planuję troszkę skomplikować ich życie, ale nie bój się, bracia raczej poradzą sobie z trudnościami ;) W końcu jest ich dwóch! :D
Usuń