Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

1 maja 2017

Something New- Prolog.

Dziś krótko, ale zapraszam do czytania. :)
Następny wpis po majówce :)


Prolog.

[Bill.]

Otworzyłem oczy i potarłem dłońmi zaspaną twarz. Miałem dość dzisiejszego dnia, zanim jeszcze na dobre się zaczął. To śmieszne, ale życie może zmęczyć człowieka już przed trzydziestką. Tak, właśnie tak. Mam zaledwie dwadzieścia dwa lata, a moje życie to jedno wielkie cholerne dno, z którego nie potrafię się odbić. Skopało mnie po dupie, zanim na dobre zobaczyłem, jakie dokładnie ono jest. Nie skończyłem żadnych renomowanych szkół, nie zdobyłem dobrze płatnej pracy.. Ogólnie bieda aż piszczy, nie ma co do gara wsadzić, z głodu czasem mam ochotę żreć tynk, albo coś w tym rodzaju, ogólnie byłoby na tyle chujowo, że bez zastanowienia palnąłbym sobie w mój pyskaty łeb, ale jest na tym świecie coś, a raczej ktoś, kto trzyma mnie jeszcze przy życiu.
Nazywam się Bill Wieger, a oto moja historia.
Ogólnie rzecz biorąc jestem człowiekiem z reguły spokojnym i szalenie tolerancyjnym. Zapewne z uwagi na moją własną odmienność. Jestem chłopcem zdecydowanie zafascynowanym światem mody i makijażu. Dziwne, prawda? Otóż nie do końca. Dla mnie to kompletnie nic nadzwyczajnego i gdybym tylko mógł, z chęcią oddałbym się w wir tegoż światka.
Powiedzielibyście, że pedał? Macie rację.. Gdybym nie znał sam siebie i swoich upodobań myślałbym pewnie dokładnie tak samo, jednak teraz, szykując się na kolejny ciężki dzień sprzątania klatek schodowych, myślę o tym raczej, jako o czymś, co będzie moją największą życiową fantazją.. Moim wielkim marzeniem... Marzyć dobra rzecz, co nie? Tak więc.. Moda i makijaż, który wykonywałbym na innych ludziach, rzecz jasna, był moją niemal obsesją. Skrzętnie odkładałem każdy wolny grosz na ten cel, odmawiając sobie kupna chociażby smartfona, które ostatnio zawładnęły rynkiem. Mimo niesprzyjającej dbaniu o urodę pracy, starałem się, jak mogłem najlepiej to robić. Ciężko mi było z jednej pensji utrzymać siebie i ojca pijaka, ale jakoś dawałem radę. Przecież mimo wszystko byłem facetem.. Musiałem zacisnąć czasem zęby i przeć uparcie do przodu.. I gdyby nie ten mój cholerny ośli upór stałbym pewnie do końca życia z mopem i grabiami, sprzątając u bogaczy..
Niewielu było mężczyzn, którzy zajmowali się tym niezwykle zhańbionym zawodem "konserwatora powierzchni płaskich". Zazwyczaj trudniły się tym kobiety, co gorsza w ich wykonaniu i przekonaniu większości nie było to nic nadzwyczajnego.. Za to facet ze ścierką, mopem i grabiami, w dodatku z tak kobiecą i delikatną urodą, jak moja.. Był niemałą sensacją.. Starzy zboczeńczy rozchwytywali mnie, płacąc grosze za wszystko, co musiałem robić, łącznie z byciem ich cholerną dziwką.. Nienawidziłem tego, jednak wytrwale znosiłem, mając ciągle nadzieję, że któregoś dnia los się do mnie uśmiechnie, a ja stanę się w końcu panem swojego losu.
~*~
[Natalie.]

Zaganiana, jak zwykle rozejrzałam się wokół siebie, z radością stwierdzając, że wszystko w moim nowym pokoju było dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłam. Nie, żebym uwielbiała szastanie pieniędzmi, ale moda, makijaż i urządzanie wnętrz było moją Piętą Achillesową i zawsze, gdy chodziło o którąś z tych trzech rzeczy, dostawałam małpiego rozumu, a każdy koszt stawał się śmiesznie niski.
Nie żebym kiedykolwiek musiała przejmować się finansami, bo dzięki ojcu nie musieliśmy się bać o pieniądze, ale zawsze jednak starałam się robić wszystko z głową. Zależało mi na tym, żeby żyć wygodnie, ale nie w przepychu.. Miałam na każdy temat swoje zdanie, a mój charakter pozwalał mi zwykle panować nad wodą sodową i sprawiał, że nigdy dotąd nie uderzyła mi go głowy.
Był środek lata i wakacje. Pogoda w Berlinie dopisywała, jak nigdy, a ja świeżo przyjezdna z Kaliforni, bardzo ceniłam sobie upalne dni. Uwielbiałam wygrzewać się na słońcu. Jedynym, czego mi w tej chwili brakowało było towarzystwo najukochańszych przyjaciółek, jednak miałam świadomość, że moje życie tutaj dopiero się rozpoczyna, a ja z moimi cechami charakteru nie muszę się przejmować, ani narzekać na brak zainteresowania.
~*~
[Tom.]

Wyszedłem przed dom i uśmiechnąłem się sam do siebie, czując, jak gorące, południowe, berlińskie słońce rozgrzewa czarny lakier mojego najnowszego, sportowego Audi. Uwielbiałem prędkość, samochody, piękne kobiety i pieniądze, których, dzięki bogatemu ożenkowi ukochanej matki już nigdy miało nam nie zabraknąć.
Wsiadłem za kierownicę i wycofując ze żwirowanego podjazdu, skręciłem w jedną z ulic, prowadzących na autostrady. Chciałem w pełni wykorzystać możliwości nowego cacuszka, chwaląc się nim również przed swoimi kumplami.
Dziś sam nie wiem, co wtedy chciałem osiągnąć.. Marzyłem tylko o popularności.. To było debilne i puste za razem, jednak nie przeszkadzało mi to zupełnie.. Dziś żałuję tylko, że tamtego dnia nikt nie trzasnął mnie w łepetynę, tak po prostu.. Na opamiętanie.. Może to sprawiłoby, że coś w mojej pustej, jak dotąd makówie, zatrybiłoby, a ja uratowałbym swoje nędzne istnienie przed ponurą przyszłością, jaką miał dla mnie los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz