Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

3 listopada 2017

As high as we.. Rozdział 11.

Rozdział 11


-Toom? - załkał do słuchawki, próbując mimo wszystko ukryć jak bardzo jest obolały, zraniony i przerażony. Nie marzył o niczym innym niż schowanie się w silnych ramionach brata.
Ile bym teraz dał, żeby zniknąć..- pomyślał. Mógłby po prostu przestać istnieć, choć na kilka krótkich minut. Najbardziej jednak męczyła go świadomość, że w objęciach Dreda to wszystko było możliwe.
-Billy? Co się stało? Płaczesz? - usłyszał troskliwe pytania, co spowodowało w czarnowłosym chłopaku kolejny atak histerycznego płaczu.
-Bo.. Bo ja.. Możesz.. Po mnie przyjść? - odparł niespokojnie, ściskając w dłoniach resztki własnych ubrań. To był potworny wieczór, on nie miał nikogo, poza Tomem, kto mógłby go zabrać do DD, jednocześnie chroniąc przed złem świata.
-Oczywiście, mogę, mój Billy.. Powiedz mi tylko gdzie, a ja zaraz tam będę.
-Jestem.. Jestem na.. Na Lortzingstr..
-Daj mi dziesięć minut. Nigdzie się stamtąd nie ruszaj!
~*~
Tak szybko Tom nie ubierał się jeszcze nigdy. Jego maleńki braciszek go potrzebował, a on nie mógł go zostawić samemu sobie! Bill mimo wszystko w jego odczuciu był istotą kruchą i delikatną.
Wybiegł z budynku wprost w parne letnie, wieczorne powietrze. Musiał uchronić brata przed całym złem świata!
Nie zastanawiając się nawet chwili ruszył biegiem w kierunku wskazanej przez młodszego ulicy, by już po dłuższej chwili znaleźć kulącego się na ławce Billa.
Wyglądał jak siedem nieszczęść! Miał rozmazany po całej buzi makijaż, napuchnięte oczy, spierzchnięte usta, jego ubranie było porozrywane i ubłocone, a on sam trząsł się z zimna i przerażenia.
-Bill? - położył delikatnie dłoń na jego nagim ramieniu, a on drgnął, niemal odskakując z miejsca. -Nie bój się.. To ja.. Wszystko będzie dobrze.. Tylko już nie płacz.. - próbował go uspokoić, pocierając z czułością plecy Czarnego.
-T..Ttt..Tooom... Dziękuję.. Dziękuję, że się zjawiłeś.. - wyszeptał i wtulił się w brata.
Tom jeszcze nigdy nie czuł się za nikogo tak odpowiedzialny, jak dziś za niego. Tulił go do siebie mocno, starając się okryć nagie skrawki chłopięcego wciąż ciała..
-Nie mogłem cię zostawić samego.. Chodź, wracamy. Zmarzniesz i rozchorujesz się, a obiecałeś, że pojedziesz ze mną na ten koncert. - Tom próbował odwieść myśli Czarnego od zapewne przytłaczających go wydarzeń, starając się jednocześnie doprowadzić go w miarę do porządku. -Jak cię ciotki zobaczą to się za głowy połapią i będą chciały na policję dzwonić..
-Ża.. Żad.. Żadnej... Proszę.. Bez policji..
-Shh.. Nic się nie bój.. Zadbam o ciebie.. Nikt nie będzie wiedział, że cokolwiek się wydarzyło.
~*~
Bill pokiwał głową i tuląc się do brata szedł prosto do domu dziecka.. Nic nie wyrażało w tej chwili tego, jak bardzo nie chciał tam wracać. Życie wśród tylu młodych chłopców i dziewczynek zaczynało go przytłaczać. W poprzednim DD nie było tak dużo ludzi. Może i było to biedne miejsce, ale za to pełne ciepła, wsparcia i zrozumienia.
-Bill? Co tak właściwie się stało?
Na to pytanie, wyrwany ze swoich myśli czarnowłosy niemal zakrztusił się powietrzem.
-Nie.. Ja.. Nie chcę o tym mówić.. Proszę..
-Ktoś cię skrzywdził? - Tom zatrzymał się na pasach i stanął przed nim, a serce Billa zabiło szybciej..
Boże, człowieku! To twój brat!- skarcił się w myślach, ale posłusznie spojrzał w oczy bliźniaka, gdy ten uniósł jego brodę ku górze.
-Proszę.. Pozwól mi o tym zapomnieć.. Jeśli kiedykolwiek będę gotowy, wrócę do tematu. - obiecał. -Chodź! - zawołał, uznając rozmowę za zakończoną. Nie chciał do tego wracać.. Naprawdę marzył tylko o tym, żeby wymazać z pamięci tą paskudną noc.
Kiedy Tom widocznie nie zadowolony podążył w ślad za nim, nie męcząc go o drażliwe szczegóły, odetchnął z niemałą ulgą. Nigdy nie pomyślałby, że ktokolwiek będzie wywierał na niego nacisk, by mówił o tak trudnych dla niego rzeczach.
Bliźniak się nim interesował, opiekował, troszczył się o niego, jak nikt inny kiedykolwiek.. Było mu z tym faktem miło, ale i dziwnie ciepło na sercu. Nie rozumiał tego uczucia, nie znał go wcześniej.. Dopóki nie poznał Toma wszystko kręciło się wokół szkoły i prób odejścia z "pracy", a teraz? Był jeszcze on. Jego starszy brat, który wymagał uwagi i poświęcenia czasu, ale Bill cieszył się, że go ma, że może zawsze na niego liczyć, a ten, nawet nie znając przyczyny danego zachowania, pomoże mu i uratuje go od zła tego świata.
~*~
Miłości, jaką żywił do Billa nie umiał opisać słowami. Chciał uczynkami pokazać mu, jak ważny jest dla niego. Chciał go zdobyć, być dla niego partnerem, dawać mu wszystko, czego chłopak nie zaznał dopóki go nie poznał.
To uczucie niemal wyzierało z jego czekoladowych oczu, w których tańczyły teraz wesołe iskierki. Dotyk jego delikatnego, chudziutkiego ciałka powodował, że krew w jego żyłach wrzała, a serce biło szybko, bez pamięci.. Każda możliwość niewinnego choćby smagnięcia mlecznobiałej skóry, pokrytej kilkoma tatuażami sprawiała, że miał ochotę rzucić się na niego, ale był cierpliwy i cieszył się magią tych ulotnych chwil.
Jak tylko dotarli do pokoju, Tom wyjął z szafy Billa pierwsze lepsze spodenki i koszulkę, by ten mógł iść się wykąpać i przebrać, samemu kierując się jednocześnie do kuchni. Musiał zadbać o rozgrzanie wychłodzonego ciała swojego braciszka. Przecież od tego go miał, prawda?
***
Mijały dni, a on zachowywał się, jakby Bill nie był dla niego nikim ważnym. Wciąż starał się jakoś przetrawić temat ich pokrewieństwa. W pewnym sensie od dawna czuł, że jest między nimi dziwna więź, ale nie kochał Billa jak brata.. Nie chciał żeby byli rodziną, tylko parą i zastanawiał się co mógłby zrobić, żeby zyskać jego serce. Bez ustanku o tym myślał.. Chodziło to za nim krok w krok, do tego stopnia, że pewnego ranka zwyczajnie nie wytrzymał.
Było to na dzień przed koncertem.
-Bill? Musimy pogadać. - zaczął złowrogo, odrywając jednocześnie Czarnego od czytanej przez niego książki.
-O czym?
-O nas.
-Nie ma żadnych nas, Tom. Jestem ja i jesteś ty.. Bracia, bliźniacy..
-Nie rozumiesz.. ja nie kocham cię jak brata.. Zależy mi na tobie, ale jak na mężczyźnie. Mam dość udawania, że dla mnie nie istniejesz.. - zaczął, podchodząc do niego i łapiąc jego dłonie w swoje.
Możliwość ponownego zetknięcia się z jego delikatnym, ciepłym ciałem sprawiała, że z ledwością panował nad sobą. Potrzebował go.. Nawet nie wiedział kiedy Bill stał się centrum wszystkiego.
-Przestań, Tom.. To nieetyczne, niemoralne i przedewszystkim nielegalne..
-Ale kto wie o naszym pokrewieństwie? Tylko my, Bill.. Nikt inny.. Dzieci z tego nie będzie, a obaj możemy skorzystać na tym.. Sam pomyśl..
~*~
-Nie, Tom. - odparł stanowczo, wyrywając dłonie z jego uścisku. To nie było tak, że nie chciał tego uczucia, bo sam je w sobie pielęgnował, ale.. Nie mógł.. Nie potrafił.. Za bardzo się bał. Miał szemraną przeszłość, beznadziejną teraźniejszość i czarną przyszłość. Tylko Tom błyszczał w jego życiu niczym światełko w ciemnym tunelu, jednak do tego nie zamierzał się przyznawać.
Zbyt wiele musiałby mu o sobie powiedzieć, a rozmów na temat życia poza domem dziecka starał się unikać jak ognia.
-Pozwól mi się poznać, Billy. Nie zrezygnuję z ciebie, słyszysz?
Spiął się, gdy staraszy objął go od tyłu w pasie i przytulił jego plecy do swojego torsu.
Miał ochotę rozpłynąć się w tym bezpiecznym uścisku, który Tom zainicjował.. Powoli lód w jego sercu zaczynał topnieć, a strach przed odrzuconą miłością maleć. Jeszcze chwila i zapewne oddałby się temu uczuciu.. Tak bardzo go potrzebował, chciał tego.. Czuł, jednak, że nie może się poddać chwili.. Nie mógł dać mu nadziei.. Zbyt wiele później by go to kosztowało.. Zbyt wiele mógł na tym wycierpieć.
Trwali tak dłuższą chwilę, dopóki telefon Toma nie rozdzwonił się.
~*~
-Tak? - odebrał, a w słuchawce usłyszał głos jednego ze starych znajomych. Ucieszył się, że udało mu się załatwić po taniości ten hotel w Berlinie. W końcu koncert już jutro! Porozmawiał jeszcze chwilę z mężczyzną, po czym odrzucił telefon na łóżko. -Zbieraj się. Za dwie godziny wyjeżdżamy.
-Wyjeżdżamy?- spytał zaskoczony.
-Tak, przecież jutro idziesz ze mną na koncert. Pakuj się.
~*~
-Na koncert? - zupełnie zapomniał o tym, że obiecał Tomowi swoje towarzystwo w tym dniu.
Uśmiechnął się jednak i ze zdecydowanie większym entuzjazmem doskoczył do szafy, zaczynając wywalać z niej na łóżko wszystkie swoje rzeczy.
-Co robisz?
-Nie mam się w co ubrać.. I nie wiem co zabrać.. Przecież.. Nie mogę iść tak.. - wskazał na siebie i swoje rozczochrane i sterczące w każdym kierunku włosy.
-Jak dla mnie wyglądasz zajebiście..
-Chyba zajebiście głupio. - zaśmiał się radośnie.
Gołym okiem widać było jak bardzo cieszył się na ten wyjazd. W końcu będzie mógł odpocząć od życia wśród ludzi, którzy chcą go skrzywdzić.
-Ja widziałbym cię w tym..
-Naprawdę? Mam ubrać się na kolorowo, Tom? Nie uważasz, że to przesada?
-Nie. Ładnie ci w czerwieni. Wiem, co mówię. Do tego te spodnie.. I jak dla mnie możemy jechać.
Przygryzł wargę. Podobał mu się.. W czerwieni.. Musiał zapamiętać te słowa, kiedy już będzie gotowy go uwieść..
Pacnął się mentalnie w czoło. Na Boga, właśnie rozprawiał nad tym, co na siebie włoży, gdy zechce zaciągnąć brata do łóżka! Musiał się szybko ogarnąć i przestać patrzeć na Toma, jak na kogoś, z kim mógłby stworzyć trwały związek.
-Ale co.. - zająknął się wskazując na kupkę kiedyś równo ułożonych koszulek.
~*~
-Zaraz coś znajdziemy. - obiecał zaczynając przeglądać jego ubrania.
Cieszył się jak dziecko na samą myśl, że przez kolejnych kilka dni będą zupełnie sami, a pod opiekę weźmie ich kolejna niespodzianka dla Billa. Chciał pokazać mu, jak wiele dla niego znaczy, i że naprawdę chce jego szczęścia.. Szybko wybrał dla Czarnego kilka ulubionych koszulek, dodatki zostawiając dla niego. Wiedział, że Bill najlepiej wie co z czym połączyć, żeby było dobrze. O dziwo Młody nie zaprotestował ani razu, przez co jego walizka spakowana była już po kwadransie. On sam wrzucił do swojej torby kilka koszulek, rzeczy osobiste, spodnie i bieliznę. Nie był typem strojnisia, jednak po chwili dorzucił do prawie pełna ukochanych fullcapów, z którymi nigdy się nie rozstawał. -Gotowy na przygodę życia? - spytał, wyrywając go z zamyślenia lekkim dotykiem dłoni.
-Yyy.. Tak, chyba tak.
-No dalej, nie cykaj się. Będzie fajnie. Obiecuję, że będę grzeczny. - skłamał, na co Czarny klepnął go lekko w ramię.
-Mam nadzieję. - zaśmiał się, łapiąc swój bagaż, który po chwili znieśli do taksówki.
***
Na miejscu byli po dobrych kilku godzinach jazdy, a to wszystko dzięki brakowi korków po drodze. Tom z uśmiechem wprowadził Billa do hotelu, wskazując windy, sam zaś poszedł po klucze do ich pokoju, po czym dołączył do niego przy windach. Miał nadzieję, że brat nie zabije go za wynajęty apartament.
-Tom? Gdzie my jedziemy? - usłyszał pytanie, gdy tylko wcisnął przycisk mający ich zaprowadzić na najwyższe z pięter w hotelu.
-Do naszego raju. To ma być wyjątkowy czas, Bill. Miałeś ostatnio ogrom stresu, należy ci się odpowiedni odpoczynek. - stwierdził tajemniczo i z szelmowskim uśmiechem na twarzy wysiadł z windy. -No chodź. Nie ma czasu do stracenia..
-A ten.. Kto będzie nad nami czuwał? - spytał.
-Ta osoba odwiedzi nas jutro przed koncertem. Nic się nie martw. - zanucił, mając na uwadze to, że nie są przecież jeszcze pełnoletni.
Otworzył szeroko drzwi i zaprosił gestem dłoni Billa do środka.
~*~
Niemal się przewrócił, gdy zobaczył apartament małżeński, a w nim jedno duże łóżko.. Ostatnio owszem, spali razem, bo bał się samotnych nocy, ale nie był gotowy na coś takiego.
-Tom? - spojrzał na brata, wciąż będąc w ciężkim szoku. Nie mógł wyobrazić sobie, co zwykle działo się w tej satynowej pościeli.. Nie wiedział, czy chce, żeby kiedykolwiek coś podobnego działo się z jego udziałem.
-Nic się nie bój. Obiecałem ci przecież.
Zadrżał, słysząc szept przy swoim uchu, a serce podeszło mu do gardła.
-Zawsze mogę położyć się na kanapie, jeśli tak bardzo boisz się, że cię tu skrzywdzę.
-Nie, nie trzeba.. Chyba dam radę. Łóżko jest duże. Zmieścimy się. - stwierdził po chwili. Wciąż jednak się bał..
-Możesz wziąć spokojnie prysznic, a ja za ten czas ogarnę nam jakąś kolację. - zaproponował.
~*~
Miał nadzieję, że jego plan wypali. Owszem, chciał żeby Bill należał do niego, ale do niczego nie zamierzał go zmuszać. Kiedy Bill się kąpał on zadzwonił do recepcji zamawiając kilka przysmaków i owoców morza. Sam nie raz był na wyjazdach w różnych częściach świata, mimo niesforność był dobrym uczniem, który świetnie radził sobie w szkole. Nie miał niestety pojęcia, jak wyglądało to po stronie Billa. Właśnie w takich momentach uświadamiał sobie, że właściwie go nie zna. Nie chciał jednak zmieniać planów. Musiał poznać brata, jednocześnie powoli zdobywając jego serce.
-Mmm.. Co tak pięknie pachnie, Tom? - usłyszał pytanie i cichy trzask drzwi z łazienki.
-Nasza kolacja. - odparł spokojnie. -Napijesz się wina? - spytał wskazując butelkę, którą trzymał w dłoni.
-Wina? Chyba nie chcesz mnie upić i..
-Właśnie tego chcę.. - odpowiedział, jednak widząc przerażoną i zdezorientowaną minę bliźniaka wybuchnął śmiechem. -Żartowałem. To tylko do kolacji. Chodź.. - poklepał krzesło obok stolika i uniósł wyczekująco brwi.
-Nie bój się. Powiedziałem, że nie zrobię niczego wbrew twojej woli.
~*~
Dopiero po tej obietnicy czarnowłosy rozluźnił się na tyle, by dołączyć do brata. Przecież Tom nie chciał go skrzywdzić. Nigdy dotąd nie zrobił niczego w kierunku uprzykrzenia mu życia. Dlaczego więc teraz miałoby się cokolwiek zmienić?
-Smaczne. - rzucił z uznaniem, spróbowawszy wybranego przez Dreda trunku. Szybko obaj zajęli się pałaszowaniem kolacji.
Bill nie był nawet świadomy tego, jak bardzo zgłodniał.
-Bill? - usłyszał głos wyrywający go z zamyślenia.
-Hm?
-Mogę cię o coś spytać?
Przełknął ślinę, ale kiwnął głową.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz odpowiadać, ale.. Chciałbym coś o tobie wiedzieć.. O tobie, o nas.. Jesteśmy rodzeństwem, bliźniakami, a niemal zupełnie się nie znamy.. Uznałem, że pora nadrobić stracony czas.. Nie uważasz?
-Masz rację. Słucham w takim razie. - jego ton wyraźnie świadczył o tym, że obawia się pytań..
-Chciałbym wiedzieć jak znalazłeś się w domu dziecka, jak to się stało, że umieścili cię tam, gdzie mnie.. No i skąd wiedziałeś o naszym pokrewieństwie?
Bill podrapał się po brodzie i przygryzł wargę, układając sobie w głowie odpowiedź.
-W bidulu mieszkałem od szczeniaka.. Całe życie tam spędziłem. Rodziców nie znam.. Ani matki ani ojca na oczy nie widziałem.. A jak się znalazłem w twoim pokoju? Nic normalniejszego.. Historia jak każda inna. Dyra przyszła do mnie i powiedziała, że jestem za stary, żeby nadal tam mieszkać, więc przeniosą mnie do domu dziecka, w którym mieszka mój bliźniak. Na początku nawet jej nie uwierzyłem. Wiesz.. Ciągle byłem sam, a tu nagle miało się okazać, że mam brata? Nawet dla mnie było to niedorzeczne, ale pokazała mi wyniki testów dna, które nam zrobili przy okazji pobierania krwi..
-Pamiętam to.. Nie znoszę igieł, a zostałem zmuszony do oddania krwi.. Niby w szczytnym celu..
-I było tak.. Cel był o tyle szczytny, że dzięki niemu się poznaliśmy. - odchrząknął.
-Czemu nie powiedziałeś mi od razu?
-Żartujesz? Miałem wpaść do twojego królestwa, rozwalić się na twoim wyrku, odpalić fajkę i wyrzucić z siebie coś w stylu.. "Siema, jestem Bill, twój bliźniak, zajarajmy razem fajkę pokoju, bo od dziś jesteś na mnie skazany."? - zaintonował śmiesznie wypowiedź, aż Tom się zaśmiał.
-Nie, ale coś mogłeś napomknąć, zanim..
-Nie rozmawiajmy teraz o tym, zgoda? Nie chcę psuć sobie nastroju zastanawianiem się, co by było gdyby. Nie miałem pojęcia, że coś do mnie poczujesz i nie zrobiłem niczego, żebyś to czuł..
-I mam teraz udawać, że wcale nie chcę być z tobą? Mam zabić w sobie miłość, Bill?
-Tak będzie lepiej.. Mieliśmy być dla siebie braćmi.. Nie kochankami. - odparł, nawet na niego nie patrząc. Utkwił wzrok w kieliszku..
~*~
Czuł, że dziś przegrał. Chciał, by Bill się uśmiechał, ale jak zwykle musiał spieprzyć sprawę. Miał nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy.
-Chodźmy spać. Już późno. Rano musimy się wcześnie wyszykować, żeby zająć miejsca w pierwszym rzędzie. - zadecydował i tak właśnie zrobili. Położyli się do ogromnego łoża, by oddać się we władanie Morfeusza.

6 komentarzy:

  1. Ah,to w ten sposób Bill się dowiedział,a ja myślałam,że mi umknęło :)
    Kurde,niech się Bill ogarnie i przestanie ciągle z tymi gadkami o pokrewieństwie i tak wiadomo,że ulegnie Tomowi xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic Ci nie umknęło :) Bill zwyczajnie wcześniej do tego nie wracał :)

      Usuń
  2. HAH! W końcu coś konkretnego :D Tom się zachował, jak superman hehe zajebiste to było. A kolacja? Cóż... Strach Billa ma duże sedno i sądzę, że przy takim urazie, jakiego doznawał w pracy, nie tak szybko złączy się z Tomem. Hmm... Ciekawe będą napewno te podchody, które Tom już zaczął wcielać w życie xD
    Podobał mi się odcinek i chyba był nieco dłuższy od poprzednich :D Jest okay :*
    Pozdrawiam i życzę weny, niecierpliwie czekając na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobało ;) Cóż starałam się, żeby był dłuższy, teraz mam nadzieję, głównie takie będą :) Next we wtorek :3
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Czym dłuższe tym lepsze... Hehehe... Lubię czytać to opowiadnie, ponieważ zawsze poprawia mi się humor... i dzięki temu jeszcze funkcjonuje...
    Ja troszkę rozumiem Billa... Stara się zachować jakiekolwiek zasady moralne... No cóż czekam na next... Choć z moim poczuciem czasu i tak pewnie ogarnę po terminie, że coś jest :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że chociaż troszkę poprawiam Ci humor, Wampirku :) Postaram się nie zawodzić i pisać tylko dłuższe części :) No i czekam na next u Ciebie :3

      Usuń