Następna notka 24.05 :)
Odcinek
#2
[Tom.]
Zjadłem
pośpiesznie śniadanie, by jak najszybciej zejść matce z oczu. Nie
miałem wcale ochoty odpowiadać na jej pytania, ani już tym
bardziej tłumaczyć się ojczymowi. Poszedłem w ślady Natt, która
wybyła z domu tak szybko, jak było to możliwe. Z tym, że ja nie
miałem żadnych konkretnych planów. Wsiadłem do samochodu,
ignorując zupełnie niedawną gadaninę Gordona o tym, jak bardzo
nieodpowiedzialne jest to, że wychodzę z domu bez żadnej ochrony.
Zastanawiałem się, po jaką cholerę był mi ten bodyguard, skoro
nie byłem żadną osobą publiczną. Natalie i owszem, była.
Projektowała modę dla plebsu i bogaczy, przez co musiała bardziej
uważać na siebie, ale ja? Tylko na oficjalne wyjścia tłukłem ze
sobą Mike'a. Według mnie nie było potrzeby, aby jeździł ze mną
częściej, a już na pewno nie chciałem, żeby spotykał się z
moimi kumplami.
Zajechałem
pod sklep monopolowy, by zrobić jakieś szybkie zakupy, w
międzyczasie wybierając numer Gustava.
- Haj, helloł! - przywitał mnie entuzjastycznie.
- Siema, siema. - odparłem, wybierając piwa na dzisiejsze popołudnie. - Co dziś robicie z Geo? - spytałem wyjmując z portfela kartę.
- A co? Wróciłeś na stare śmieci? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Tsaa.. W końcu, nie? To jak? Macie jakieś plany?
- My? Pewnie jak zwykle trochę pogramy w garażu u Geo.. A co?
- Nic. Czekajcie tam na mnie. Będe o siedemnastej. - zapowiedziałem się.
- Jasne, będziemy czekać. - obiecał.
Rozłączyłem
połączenie i schowałem komórkę do kieszeni. Zabrałem siatkę z
zakupami, wróciłem do domu i nie tłumacząc się rodzicom
zniknąłem w swoim podziemiu, by nastroić odpowiednio mojego
ukochanego Gibsona.
***
[Bill.]
- Idzie tu! Nie gap się tak na nią, bo się zorientuje, że o niej gadamy, a strasznie tego nie lubi! - nakazał mi Andreas, a ja posłusznie odwróciłem się i zająłem układaniem alkoholi tak, aby przyjacielowi było wygodniej po nie sięgać. W końcu to on z nas dwóch był tu szefem.
- Andy! - usłyszałem jej wołanie. Miała bardzo przyjemny głos..
Była
jedną z tych osób, których słuchać mógłbym wieki bez przerwy i
wcale by mi się to nie znudziło. Nie wiem jak długo stałem tak,
udając praktycznie, że cokolwiek robię, przecież wszystko było
już niemal gotowe. W końcu słuchanie głosu kobiety, bez
rozumienia słów, jakie wypowiadała, znudziło mi się. Podszedłem
do przyjaciela.
- Alkohole masz ustawione po Twojemu. - powiedziałem mu, wracając do swoich zajęć, a mianowicie do czyszczenia shakera, dzięki któremu mogłem z bezpiecznej odległości obserwować ją, nie wzbudzając tym samym niczyich podejrzeń.
W
końcu dziewczyna odeszła, lecz zanim się to stało, nasze
spojrzenia spotkały się.. Trwało to dosłownie ułamek sekundy,
ale wystarczyło, żeby zaintrygowała mnie sobą jeszcze bardziej.
Spuściłem nieśmiało głowę, a moje długie czarne, wyprostowane
włosy nakryły twarz.
- Pytała o Ciebie! - pisnął mi do ucha kumpel. - Nie wierzę! Ze wszystkich przystojniaków świata właśnie Ty ją zaintrygowałeś! - nie mógł wytrzymać ciśnienia i zaczął opowiadać mi, o co dokładnie owa Natalie pytała.
- Daj spokój. Pytała bo mnie nie zna. - zgasiłem jego entuzjazm, dopiero na etapie oświadczyn.
Nie
powiem, że nie było mi przyjemnie posłuchać tej idyllicznej wizji
Andyego.
- Ale czemu sądzisz, że pytała o Ciebie bo jesteś dla niej obcy, a nie na przykład dlatego, że wpadłeś jej w oko?
- A to Ty nie wiesz, jakie ciacha można spotkać w jej świecie? - spytałem sarkastycznie.
- O Jezu! - Andreas uniósł ręce w geście kapitulacji. - Już nigdy nie spróbuję Cię zeswatać z żadną znajomą! - jęknął najwyraźniej niezadowolony z mojej postawy.
- Stary.. Ja tu pracuję! Ona jest tu gościem! Klientką, jakbyś nie wiedział! Wybacz, ale lubię pracę tutaj! - podkreśliłem ostatnie słowa.
- Taa jest gościem.. I jednocześnie moją przyjaciółką. Wiem kiedy jest kimś zainteresowana.. A Ty najwyraźniej ją intrygujesz.. Ale, co ja tam wiem! - machnął niedbale dłonią.
Pokręciłem
tylko głową. Co innego miałem zrobić? Miałem pozwolić swojej
wyobraźni na harce z tą wyjątkową dziewczyną? Nie mogłem nigdy
do tego dopuścić. Nawet gdyby kiedykolwiek zdarzyło się tak, że
kobieta jej pokroju zwróciłaby na mnie uwagę.. Nie mógłbym
pozwolić sobie na związek z nią.. Nie mógłbym tego zrobić z
jednej prostej przyczyny.. W sumie z dwóch. Pierwszą z nich jest
ojciec- pijak, drugą zaś mój stan konta. Natalie mimo zapewnień
Andyego zapewne była przyzwyczajona do wysokich standardów życia,
których ja z oczywistych powodów nie byłem w stanie jej zapewnić.
~*~
[Tom.]
Trzasnąłem
drzwiami od strony kierowcy i obszedłem samochód, otwierając
bagażnik. Wyjąłem z niego swoje wcześniejsze zakupy, Włączyłem
alarm, po czym ruszyłem do garażu przyjaciela.
- Geo! Gust! - zawołałem, widząc ich już z daleka, szykujących sobie sprzęt do kilkugodzinnego grania.
- Tom! - Geo ucieszył się na mój widok.
Uściskałem
obu kumpli na powitanie i wręczyłem im po piwie.
- Dobrze być na starych śmieciach. - powiedziałem rozglądając się z nostalgią po okolicy.
- Taa, żebyś wiedział. Grasz dziś z nami? - Gust bezbłędnie lawirował między tematami, gdy tylko tworzyła się niezręczna cisza między nami, wtrącał swoje trzy grosze do rozmowy.
- Czytasz mi w myślach, staruszku. - zaśmiałem się, wracając do samochodu po swojego Gibsona.
Po
chwili siedzieliśmy i jak za starych dobrych czasów graliśmy,
pijąc piwko za piwkiem.
~*~
[Natalie.]
Bawiłam
się z przyjaciółkami bez ustanku tańcząc do znakomitej muzyki,
puszczanej przez klubowego dja. Nie mogłam się doczekać aż
odhaczymy wszystkie atrakcje z listy. Wszystko szło idealnie. To był
wieczór mojego życia. Widziałam, jak wspaniale wszyscy się bawią,
jak bardzo trafiłam w gust gości..
- Idę po coś do picia. - zapowiedziałam dziewczynom, schodząc z parkietu. Byłam cała zgrzana i strasznie zaschło mi w gardle.
- Jasne, leć! Weź też dla nas! Będziemy przy stoliku! - Katja zawołała przy moim uchu, żebym słyszała, czego ode mnie oczekują.
To
był jedyny minus urodzin w klubie.. Zupełnie nic nie było słychać,
ale podczas dobrej zabawy nikt się tym nie przejmował, a już na
pewno nie ja.
Tanecznym
krokiem podeszłam do baru, odgarniając włosy, które wyszły mi
podczas tańca z misternie upiętej fryzury. Założyłam je za ucho
i usiadłam przy stołku barowym.
- Obsłuż trochę gości, Bill, ja idę na krótką przerwę. - słyszałam, jak Andreas spowiada się koledze, dosłownie w momencie, w którym siadałam przy barze.
Uwielbiałam
to miejsce między innymi z tego powodu. Wszędzie było głośno i
niemiłosiernie duszno, przez tłumy bawiących się ludzi, a bar i
loże dla VIPów zostały osłonięte dźwiękoszczelnymi szybami,
które powodowały, że huk i szum towarzyszący imprezie był niemal
zupełnie wyciszony, dzięki czemu łatwiej było dogadać się z
barmanami.
Spojrzałam
na alkohole wystawione za barem.
- Co pani podać? - usłyszałam.
Podniosłam
wzrok. Nasze oczy się spotkały.. To było szalenie dziwne uczucie..
On i to jego zmieszane spojrzenie.. Zmieszane?
Przez
chwilę zastanawiałam się, czy dobrze widzę, ale byłam prawie
pewna, że tak. To było bardzo nietypowe.. Patrzł na mnie..
Świdrował mnie.. A jednocześnie zdawał się być zmieszany tym
spotkaniem.
Na
mojej twarzy zagościł uśmiech tak szeroki, że gdyby nie uszy,
okalałby całą moją głowę.
~*~
[Bill.]
- Obsłuż trochę gości, Bill, ja idę na krótką przerwę. - powiedział Andy i zanim zdążyłem cokolwiek mu odpowiedzieć, zniknął za drzwiami zaplecza.
- Co pani podać? - spytałem, odwracając się do stołków twarzą.
Zdębiałem.
Spodziewałem się, że przyjdzie, ale nie miałem pojęcia, że
właśnie mnie będzie dane ją obsłużyć.
Kiedy
na mnie spojrzała, a nasze tęczówki się spotkały, czułem, że
tylko starannie wykonany makijaż ratuje mnie przed wsypaniem się..
Na pewno miałem rumieńce.. Czułem je na skórze.. Jej spojrzenie
paliło żywym ogniem..
Uśmiechnęła
się.. Boże, jaki ona miała uśmiech.. Coraz bardziej dziwiłem się
Andyemu, że umiał z nią tak po prostu rozmawiać.. Ja sam chyba
bym nie dał rady..
- Cztery razy najlepszy drink, jakiego potrafisz zrobić. - rzuciła swobodnie.
Widać
było, jak bardzo obyta jest w towarzystwie. Zanim się odezwała
minęło kilka sekund, podczas których podejmowała decyzję, jednak
ja czułem się, jakby ciągnęły się one w nieskończoność.
Pokiwałem
głową, przyjmując zamówienie do wiadomości. Nie byłem może
zawodowym barmanem, ale dobrze znałem smaki kobiet i doskonale
wiedziałem, co mogłoby im podejść do gustu.
- I colę wiśniową z lodem! - dodała jeszcze, zanim zdążyłem się odwrócić.
Napój
podałem jej jako pierwszy, żeby uprzyjemnić oczekiwanie.
Z
tych całych nerwów, jakie we mnie wzbudziła ręce mi się trzęsły
i pociły, a w głowie zionęło przeraźliwą pustką..
Po
chwili jednak postawiłem przed nią zamówione drinki.
- Pozwolisz, że zanim podam je przyjaciółkom, osobiście przetestuję Twoje umiejętności? - spytała, a ja pokiwałem głową.
Moja
nieznośna świadomość podesłała mi zdecydowanie bardziej
niegrzeczne wersje tej młodej dziewczyny pijącej drinka przez
niebiesko- białą rurkę. Przełknąłem ślinę, zamrugałem
nerwowo. Nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje.. Przez nią
nie mogłem skupić się na własnej pracy.
Podczas,
gdy Natalie degustowała moje rozpaczliwe wypociny, obsłużyłem
jeszcze kilka niezłych sztuk, jakby to Andy powiedział.
- I jak? - zadałem jej po chwili pytanie.
Bałem
się.. Okropnie się bałem. Czułem się, jakby od niej zależała
cała moja przyszłość..
Spojrzała
na mnie, a jej wzrok był tak przenikliwy, że poczułem się jak
podczas rentgenu..
- Jesteś w tym lepszy niż Andreas.. Powiedz mu to koniecznie. Padnie jak usłyszy, że nie on jest najlepszy. - rzuciła szczerze..
Wyglądała
na rozbawioną..
- Przyniesiesz je nam do stolika? - poprosiła. - Oczywiście, jak ta łajza Andy wróci z przerwy. Wiem, że szef się pluje, jak bar zostaje bez obstawy.. - zakryła usta dłonią. - Ale się rozgadałam.. - westchnęła i odwróciła się w kierunku przyjaciółek. - Tam jest nasz stolik. Jeśli możesz nam je dostarczyć.. - przypomniała mi.
Odeszła,
nie czekając już na żadną odpowiedź z mojej strony.
~*~
[Tom.]
Skończyliśmy
grać grubo po północy. Siedzieliśmy jeszcze w garażu, dopijając
ostatnie piwa i dopalając papierosy.
- Natt
też wróciła? - spytał Geo, łapiąc ponownie butelkę ze
złocistym płynem.
Mruknąłem
na potwierdzenie.
- To czemu jej tu z nami nie ma? Byłoby przyjemniej mieć trochę chociaż wokalu. - rzucił Gust.
Ci
to mieli normalnie problemy..
- Polazła na jakąś imprezę.. A co? Już się stęskniliście? - wyparowałem poirytowany
- Noo i to jak. - Gustav zdawał się nie zauważać mojej irytacji. - Dziwne, że nie poszedłeś z nią.. Zawsze wszędzie biegacie razem. - przypomniał mi.
- To jej urodziny.. Same baby.. - fuknąłem.
Georg
się zaśmiał. Wiedział, że nie lubię puszczać młodszej siostry
samej do jakiegokolwiek klubu.. Strasznie było mi to nie na rękę..
Martwiłem się.. Ot co.
- Ach! Rozumiem. - Gust udawał najmądrzejszego człowieka świata, co nie uszło naszej uwadze. - Następnym razem zabierz ją ze sobą. Dawno jej nie widzieliśmy.
- Jasne. Jeśli sama tego zechce. A tymczasem, chyba pora spać, co?
- Czyli nie jedziesz nigdzie w tej chwili?
- Nie! Nie ruszę się samochodem pod wpływem. - wyjaśniłem.
Tym
razem z ust Gustava wydobył się niemal babski chichot. Nie
cierpiałem tego w nich..
Posiedzieliśmy
jeszcze trochę, gadając o pierdołach i poszliśmy spać do
Georga..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz