Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

17 maja 2017

Something New- Odcinek #2.

Następna notka 24.05 :)

Odcinek #2
[Tom.]

Zjadłem pośpiesznie śniadanie, by jak najszybciej zejść matce z oczu. Nie miałem wcale ochoty odpowiadać na jej pytania, ani już tym bardziej tłumaczyć się ojczymowi. Poszedłem w ślady Natt, która wybyła z domu tak szybko, jak było to możliwe. Z tym, że ja nie miałem żadnych konkretnych planów. Wsiadłem do samochodu, ignorując zupełnie niedawną gadaninę Gordona o tym, jak bardzo nieodpowiedzialne jest to, że wychodzę z domu bez żadnej ochrony. Zastanawiałem się, po jaką cholerę był mi ten bodyguard, skoro nie byłem żadną osobą publiczną. Natalie i owszem, była. Projektowała modę dla plebsu i bogaczy, przez co musiała bardziej uważać na siebie, ale ja? Tylko na oficjalne wyjścia tłukłem ze sobą Mike'a. Według mnie nie było potrzeby, aby jeździł ze mną częściej, a już na pewno nie chciałem, żeby spotykał się z moimi kumplami.
Zajechałem pod sklep monopolowy, by zrobić jakieś szybkie zakupy, w międzyczasie wybierając numer Gustava.
- Haj, helloł! - przywitał mnie entuzjastycznie.
- Siema, siema. - odparłem, wybierając piwa na dzisiejsze popołudnie. - Co dziś robicie z Geo? - spytałem wyjmując z portfela kartę.
- A co? Wróciłeś na stare śmieci? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Tsaa.. W końcu, nie? To jak? Macie jakieś plany?
- My? Pewnie jak zwykle trochę pogramy w garażu u Geo.. A co?
- Nic. Czekajcie tam na mnie. Będe o siedemnastej. - zapowiedziałem się.
- Jasne, będziemy czekać. - obiecał.
Rozłączyłem połączenie i schowałem komórkę do kieszeni. Zabrałem siatkę z zakupami, wróciłem do domu i nie tłumacząc się rodzicom zniknąłem w swoim podziemiu, by nastroić odpowiednio mojego ukochanego Gibsona.
***
[Bill.]

- Idzie tu! Nie gap się tak na nią, bo się zorientuje, że o niej gadamy, a strasznie tego nie lubi! - nakazał mi Andreas, a ja posłusznie odwróciłem się i zająłem układaniem alkoholi tak, aby przyjacielowi było wygodniej po nie sięgać. W końcu to on z nas dwóch był tu szefem.
- Andy! - usłyszałem jej wołanie. Miała bardzo przyjemny głos..
Była jedną z tych osób, których słuchać mógłbym wieki bez przerwy i wcale by mi się to nie znudziło. Nie wiem jak długo stałem tak, udając praktycznie, że cokolwiek robię, przecież wszystko było już niemal gotowe. W końcu słuchanie głosu kobiety, bez rozumienia słów, jakie wypowiadała, znudziło mi się. Podszedłem do przyjaciela.
- Alkohole masz ustawione po Twojemu. - powiedziałem mu, wracając do swoich zajęć, a mianowicie do czyszczenia shakera, dzięki któremu mogłem z bezpiecznej odległości obserwować ją, nie wzbudzając tym samym niczyich podejrzeń.
W końcu dziewczyna odeszła, lecz zanim się to stało, nasze spojrzenia spotkały się.. Trwało to dosłownie ułamek sekundy, ale wystarczyło, żeby zaintrygowała mnie sobą jeszcze bardziej. Spuściłem nieśmiało głowę, a moje długie czarne, wyprostowane włosy nakryły twarz.
- Pytała o Ciebie! - pisnął mi do ucha kumpel. - Nie wierzę! Ze wszystkich przystojniaków świata właśnie Ty ją zaintrygowałeś! - nie mógł wytrzymać ciśnienia i zaczął opowiadać mi, o co dokładnie owa Natalie pytała.
- Daj spokój. Pytała bo mnie nie zna. - zgasiłem jego entuzjazm, dopiero na etapie oświadczyn.
Nie powiem, że nie było mi przyjemnie posłuchać tej idyllicznej wizji Andyego.
- Ale czemu sądzisz, że pytała o Ciebie bo jesteś dla niej obcy, a nie na przykład dlatego, że wpadłeś jej w oko?
- A to Ty nie wiesz, jakie ciacha można spotkać w jej świecie? - spytałem sarkastycznie.
- O Jezu! - Andreas uniósł ręce w geście kapitulacji. - Już nigdy nie spróbuję Cię zeswatać z żadną znajomą! - jęknął najwyraźniej niezadowolony z mojej postawy.
- Stary.. Ja tu pracuję! Ona jest tu gościem! Klientką, jakbyś nie wiedział! Wybacz, ale lubię pracę tutaj! - podkreśliłem ostatnie słowa.
- Taa jest gościem.. I jednocześnie moją przyjaciółką. Wiem kiedy jest kimś zainteresowana.. A Ty najwyraźniej ją intrygujesz.. Ale, co ja tam wiem! - machnął niedbale dłonią.
Pokręciłem tylko głową. Co innego miałem zrobić? Miałem pozwolić swojej wyobraźni na harce z tą wyjątkową dziewczyną? Nie mogłem nigdy do tego dopuścić. Nawet gdyby kiedykolwiek zdarzyło się tak, że kobieta jej pokroju zwróciłaby na mnie uwagę.. Nie mógłbym pozwolić sobie na związek z nią.. Nie mógłbym tego zrobić z jednej prostej przyczyny.. W sumie z dwóch. Pierwszą z nich jest ojciec- pijak, drugą zaś mój stan konta. Natalie mimo zapewnień Andyego zapewne była przyzwyczajona do wysokich standardów życia, których ja z oczywistych powodów nie byłem w stanie jej zapewnić.
~*~
[Tom.]

Trzasnąłem drzwiami od strony kierowcy i obszedłem samochód, otwierając bagażnik. Wyjąłem z niego swoje wcześniejsze zakupy, Włączyłem alarm, po czym ruszyłem do garażu przyjaciela.
- Geo! Gust! - zawołałem, widząc ich już z daleka, szykujących sobie sprzęt do kilkugodzinnego grania.
- Tom! - Geo ucieszył się na mój widok.
Uściskałem obu kumpli na powitanie i wręczyłem im po piwie.
- Dobrze być na starych śmieciach. - powiedziałem rozglądając się z nostalgią po okolicy.
- Taa, żebyś wiedział. Grasz dziś z nami? - Gust bezbłędnie lawirował między tematami, gdy tylko tworzyła się niezręczna cisza między nami, wtrącał swoje trzy grosze do rozmowy.
- Czytasz mi w myślach, staruszku. - zaśmiałem się, wracając do samochodu po swojego Gibsona.
Po chwili siedzieliśmy i jak za starych dobrych czasów graliśmy, pijąc piwko za piwkiem.
~*~
[Natalie.]

Bawiłam się z przyjaciółkami bez ustanku tańcząc do znakomitej muzyki, puszczanej przez klubowego dja. Nie mogłam się doczekać aż odhaczymy wszystkie atrakcje z listy. Wszystko szło idealnie. To był wieczór mojego życia. Widziałam, jak wspaniale wszyscy się bawią, jak bardzo trafiłam w gust gości..
- Idę po coś do picia. - zapowiedziałam dziewczynom, schodząc z parkietu. Byłam cała zgrzana i strasznie zaschło mi w gardle.
- Jasne, leć! Weź też dla nas! Będziemy przy stoliku! - Katja zawołała przy moim uchu, żebym słyszała, czego ode mnie oczekują.
To był jedyny minus urodzin w klubie.. Zupełnie nic nie było słychać, ale podczas dobrej zabawy nikt się tym nie przejmował, a już na pewno nie ja.
Tanecznym krokiem podeszłam do baru, odgarniając włosy, które wyszły mi podczas tańca z misternie upiętej fryzury. Założyłam je za ucho i usiadłam przy stołku barowym.
- Obsłuż trochę gości, Bill, ja idę na krótką przerwę. - słyszałam, jak Andreas spowiada się koledze, dosłownie w momencie, w którym siadałam przy barze.
Uwielbiałam to miejsce między innymi z tego powodu. Wszędzie było głośno i niemiłosiernie duszno, przez tłumy bawiących się ludzi, a bar i loże dla VIPów zostały osłonięte dźwiękoszczelnymi szybami, które powodowały, że huk i szum towarzyszący imprezie był niemal zupełnie wyciszony, dzięki czemu łatwiej było dogadać się z barmanami.
Spojrzałam na alkohole wystawione za barem.
- Co pani podać? - usłyszałam.
Podniosłam wzrok. Nasze oczy się spotkały.. To było szalenie dziwne uczucie.. On i to jego zmieszane spojrzenie.. Zmieszane?
Przez chwilę zastanawiałam się, czy dobrze widzę, ale byłam prawie pewna, że tak. To było bardzo nietypowe.. Patrzł na mnie.. Świdrował mnie.. A jednocześnie zdawał się być zmieszany tym spotkaniem.
Na mojej twarzy zagościł uśmiech tak szeroki, że gdyby nie uszy, okalałby całą moją głowę.
~*~
[Bill.]

- Obsłuż trochę gości, Bill, ja idę na krótką przerwę. - powiedział Andy i zanim zdążyłem cokolwiek mu odpowiedzieć, zniknął za drzwiami zaplecza.
- Co pani podać? - spytałem, odwracając się do stołków twarzą.
Zdębiałem. Spodziewałem się, że przyjdzie, ale nie miałem pojęcia, że właśnie mnie będzie dane ją obsłużyć.
Kiedy na mnie spojrzała, a nasze tęczówki się spotkały, czułem, że tylko starannie wykonany makijaż ratuje mnie przed wsypaniem się.. Na pewno miałem rumieńce.. Czułem je na skórze.. Jej spojrzenie paliło żywym ogniem..
Uśmiechnęła się.. Boże, jaki ona miała uśmiech.. Coraz bardziej dziwiłem się Andyemu, że umiał z nią tak po prostu rozmawiać.. Ja sam chyba bym nie dał rady..
- Cztery razy najlepszy drink, jakiego potrafisz zrobić. - rzuciła swobodnie.
Widać było, jak bardzo obyta jest w towarzystwie. Zanim się odezwała minęło kilka sekund, podczas których podejmowała decyzję, jednak ja czułem się, jakby ciągnęły się one w nieskończoność.
Pokiwałem głową, przyjmując zamówienie do wiadomości. Nie byłem może zawodowym barmanem, ale dobrze znałem smaki kobiet i doskonale wiedziałem, co mogłoby im podejść do gustu.
- I colę wiśniową z lodem! - dodała jeszcze, zanim zdążyłem się odwrócić.
Napój podałem jej jako pierwszy, żeby uprzyjemnić oczekiwanie.
Z tych całych nerwów, jakie we mnie wzbudziła ręce mi się trzęsły i pociły, a w głowie zionęło przeraźliwą pustką..
Po chwili jednak postawiłem przed nią zamówione drinki.
- Pozwolisz, że zanim podam je przyjaciółkom, osobiście przetestuję Twoje umiejętności? - spytała, a ja pokiwałem głową.
Moja nieznośna świadomość podesłała mi zdecydowanie bardziej niegrzeczne wersje tej młodej dziewczyny pijącej drinka przez niebiesko- białą rurkę. Przełknąłem ślinę, zamrugałem nerwowo. Nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje.. Przez nią nie mogłem skupić się na własnej pracy.
Podczas, gdy Natalie degustowała moje rozpaczliwe wypociny, obsłużyłem jeszcze kilka niezłych sztuk, jakby to Andy powiedział.
- I jak? - zadałem jej po chwili pytanie.
Bałem się.. Okropnie się bałem. Czułem się, jakby od niej zależała cała moja przyszłość..
Spojrzała na mnie, a jej wzrok był tak przenikliwy, że poczułem się jak podczas rentgenu..
- Jesteś w tym lepszy niż Andreas.. Powiedz mu to koniecznie. Padnie jak usłyszy, że nie on jest najlepszy. - rzuciła szczerze..
Wyglądała na rozbawioną..
- Przyniesiesz je nam do stolika? - poprosiła. - Oczywiście, jak ta łajza Andy wróci z przerwy. Wiem, że szef się pluje, jak bar zostaje bez obstawy.. - zakryła usta dłonią. - Ale się rozgadałam.. - westchnęła i odwróciła się w kierunku przyjaciółek. - Tam jest nasz stolik. Jeśli możesz nam je dostarczyć.. - przypomniała mi.
Odeszła, nie czekając już na żadną odpowiedź z mojej strony.
~*~
[Tom.]

Skończyliśmy grać grubo po północy. Siedzieliśmy jeszcze w garażu, dopijając ostatnie piwa i dopalając papierosy.
- Natt też wróciła? - spytał Geo, łapiąc ponownie butelkę ze złocistym płynem.
Mruknąłem na potwierdzenie.
- To czemu jej tu z nami nie ma? Byłoby przyjemniej mieć trochę chociaż wokalu. - rzucił Gust.
Ci to mieli normalnie problemy..
- Polazła na jakąś imprezę.. A co? Już się stęskniliście? - wyparowałem poirytowany
- Noo i to jak. - Gustav zdawał się nie zauważać mojej irytacji. - Dziwne, że nie poszedłeś z nią.. Zawsze wszędzie biegacie razem. - przypomniał mi.
- To jej urodziny.. Same baby.. - fuknąłem.
Georg się zaśmiał. Wiedział, że nie lubię puszczać młodszej siostry samej do jakiegokolwiek klubu.. Strasznie było mi to nie na rękę.. Martwiłem się.. Ot co.
- Ach! Rozumiem. - Gust udawał najmądrzejszego człowieka świata, co nie uszło naszej uwadze. - Następnym razem zabierz ją ze sobą. Dawno jej nie widzieliśmy.
- Jasne. Jeśli sama tego zechce. A tymczasem, chyba pora spać, co?
- Czyli nie jedziesz nigdzie w tej chwili?
- Nie! Nie ruszę się samochodem pod wpływem. - wyjaśniłem.
Tym razem z ust Gustava wydobył się niemal babski chichot. Nie cierpiałem tego w nich..
Posiedzieliśmy jeszcze trochę, gadając o pierdołach i poszliśmy spać do Georga..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz