Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

24 czerwca 2017

As high as we - Rozdział 1

Rozdział 1


Berlin, czerwiec 2006.

- Nie zamierzam jej przepraszać! - warknął siedemnastoletni Tom, patrząc hardo w oczy dyrektorce placówki, w której od dziesięciu lat mieszkał. 
- Trochę szacunku, chłopcze. Ta "ona" to twoja opiekunka i masz mieć do niej szacunek. - odparła spokojnym, rzeczowym tonem kobieta.
- Nigdy! Idiotka zabrała mi fajki! - wykłócał się, zakładając ręce na piersi.
- Skoro nie planujesz przeprosić pani Fuchsbauer, dostaniesz karę.
- A co to ja mam pięć lat, żeby mnie karać, jak gówniarza?! - uniósł się, niemal plując jadem na siedzącą metr od niego, za dużym mahoniowym biurkiem kobietę.
- Masz siedemnaście Tom, a zachowujesz się jakbyś miał zaledwie kilka. Nie zamierzam z tobą dyskutować na ten temat. Od dziś będziesz zbierał naczynia po każdym posiłku i pomagał Betty w sprzątaniu stołówki przez tydzień. - zadecydowała.
- Nie ma mowy! Nie będę sprzątał sto.. - zaczął, jednak Eveline Gerner przerwała mu. 
- Nie tylko czeka cię sprzątanie, Tom. Jutro wprowadza się do ciebie nasz nowy wychowanek. Ma zupełnie jak ty siedemnaście wiosen.. Może on sprawi, że trochę złagodniejesz.. Nie zapomnij posprzątać na jego przyjazd. Będzie tu jutro o godzinie piętnastej. - znudzona pomachała ręką na chłopaka, który wyraźnie miał jeszcze coś do powiedzenia.
Zrezygnowany opuścił gabinet i powłócząc nogami wszedł na stołówkę, by stanąć twarzą w twarz z ponurą Betty. 
- Dzień dobry. - wydukał. Kucharka była olbrzymią osobą o małych oczach i głupawym spojrzeniu.. Nie była groźna, jednak nikt z dorosłych prawie mieszkańców domu dziecka nie próbował z nią zadzierać, dzieci zaś niemal panicznie się jej bały. 
- Czego smarku? - skrzywił się na sam ton jej głosu.. Nie było przyjemnie słyszeć taką opinię z ust zwykłej kuchary.
- Mam pani pomóc w kuchni przez kolejny tydzień.
- Dobra. Zbierz talerze i wywal resztki.. Potem wsadź je do zmywarki..
***
Rzucił się na łóżko i przetarł oczy dłońmi. Był wykończony.. Już dawno nikt tak nie go nie wymęczył.. Nawet przygodny seks z koleżankami ze szkoły nie sprawiał, że w takim stopniu leciał na twarz. Nie miał już nawet siły pograć z chłopakami na gitarze, a przecież obiecał im, że dziś poćwiczą.. Westchnął ciężko, zwlekł się z pościeli, wyjął czystą bieliznę i koszulkę, po czym ruszył do łazienki w celu wzięcia prysznica.. 
Kiedy wrócił z zamiarem udania się na próbę, zwyczajnie zasnął, a jego bezwładne ciało opadło na miękki materac.
~*~
- Bill?! Jesteś już gotowy? - spytał Markus, stając przed przyjacielem.
- Powiedzmy.. Wolałbym nigdzie się stąd nie ruszać, ale w porządku, rozumiem, że nawet tutaj nie ma dla mnie miejsca..
- Och, Bill.. Daj spokój.. Wiesz, że już zawsze będziesz wśród nas, bo nikt o tobie nie zapomni.. - uścinęli się nawzajem, dając odczuć więź, jaka między nimi była. 
- Myślisz, że Olja i Becca będą pamiętały? 
- Przecież. Jesteś ich ulubionym podopiecznym..
- A mimo to za stary, żeby tu być. - westchnął ciężko, chowając do torebki tusz i inne podręczne kosmetyki. - Dobrze, że chociaż zostaję w mieście. Przynajmniej będziemy mogli się odwiedzać. - rzucił, łapiąc walizkę i zarzucając torebkę na ramię. 
- Nie wątpię. Dawaj znać, jak tylko dotrzesz na miejsce..
- Dam na pewno. Do zobaczenia. - odparł, żegnając się po kolei ze wszystkimi współlokatorami, którzy zrezygnowali z zajęć dodatkowych, by spędzić z nim jeszcze chwilę.
Spędził tu dużo czasu.. Będzie mu brakowało tego miejsca i ludzi, z którymi miał dotychczas do czynienia..
***
- Dzień dobry, pani Gerner. - powiedział, stając w progu domu dziecka, swojego nowego domu i patrząc z zaciekawieniem na kobietę.
- Witaj, Bill. Najpierw pokażę ci nowy pokój i poznasz kolegę, z którym od dziś zamieszkasz. Jeśli go poprosisz to na pewno oprowadzi cię po przybytku. Mam nadzieję, że szybko się u nas zadomowisz.. Chodźmy. - kobieta ruszyła pośpiesznie przed siebie, w bliżej Billowi nie znanym kierunku. Szedł niemrawo za nią, rozglądając się dyskretnie, jednak nie mógł zbytnio zapamiętać gdzie znajdują się mijane przez niego pokoje. Ten dom dziecka był ogromny w porównaniu do wszystkich poprzednich, w jakich był.. 
- To tu. - wskazała ciemnobrązowe drzwi z naklejonymi zakazami wstępu, gdzie tylko było więcej miejsca. - Od dziś jest to też Twój azyl. Gdyby cokolwiek się działo, nie bój się prosić o pomoc. Po to tu jesteśmy. Toma w tej chwili nie ma, ale kiedy wróci to się poznacie. Miłego dnia. - rzuciła i zostawiła go samego.
Czarny wszedł do środka, zamykając za sobą cicho drzwi. Rozejrzał się po pokoju. Nie był duży, ale na pewno dobrze wyposażony. Stały tam dwa jednoosobowe łóżka po przeciwnych ścianach,  dwa biurka z laptopami.. Cóż.. Na biedę tu nie narzekali. Zerknął na zasyfioną część pomieszczenia. To zapewne było miejsce, w którym żył owy Tom.. Nosił za duże luźne ubrania i był jakimś maniakiem full capów..  Bill westchnął i usiadł na swojej czystej jeszcze pościeli, otwierając niedużą szafę, stojącą naprzeciwko jego wyrka. 


1 komentarz:

  1. Tak, tak. Wkońcu się zabrałam za czytanie tej historii. :D
    Bardzo mnie rozbawił ten rozdział. Jeszcze nigdy nie usłyszałam od nikogo z domu dziecka (a miałam tam znajomych, bo mieszkam na przeciwko właśnie domu dziecka i parę razy tam byłam w odwiedzinach), że za nim tęskni. Nawet teraz, gdy z niego wyszli. Hihi a jeszcze lepsze jest to, że w ich pokoju stały dwa laptopy. xD Z pewnością to jakiś luksusowy dom dziecka. Ogólnie to są sale komputerowe w takich domach, a laptopa ma ten, który sobie uzbierał i kupił, lub dostał od kogoś z rodziny xD
    Jednakże spodobało mi się opowiadanie, więc śmigam czytać dalej :*

    OdpowiedzUsuń