Wolicie odcinki raz w tygodniu, a dłuższe, czy dwa razy w tygodniu, krótsze?

14 czerwca 2017

Something New- Odcinek #6.

Następna notka 21.06. :)
Odcinek #6

[Bill.]


Pod dom, a raczej ogromną willę rodziców Natalie zajechaliśmy jeszcze przed czasem. Byłem szalenie zestresowany i podekscytowany całym tym spotkaniem z dziewczyną.. 
Andy skinął głową na ubranego w czarny, dobrze skrojony garnitur mężczyznę, który podszedł do otwartego okna samochodu.
- Powtórz panience Natalie, że Andreas już czeka. - rzucił spokojnie, a ten pokiwał głową i powiedział coś do krótkofalówki..
Po około pięciu minutach oczekiwania automatyczna brama otworzyła się, a Andreas pewnie wjechał na posesję.
- Panienka oczekuje panów. - usłyszeliśmy.
Nie powiem, że nie poczułem się dziwnie, gdy nazwano mnie panem.. Nie byłem nigdy jakimś paniczem, ale uznałem, że widocznie takie panują w tym domu zasady i nie komentując całej sprawy wysiadłem z pojazdu w tym samym momencie co on.
- Chodź. Natt na nas czeka. Jesteśmy przed czasem, więc pewnie będziemy musieli chwilę posiedzieć u niej. - wyjaśnił prowadząc mnie w kierunku białych, marmurowych schodów.
Weszliśmy do budynku, w którym mimo trzydziestu stopni upału, było przyjemnie i chłodno. Z pomalowanych na beżowo ścian zerkały na nas obrazy, a wnętrze sprawiało wrażenie nowoczesnego i bardzo wygodnego. Rozejrzałem się wokół, starając się zapamiętać każdy, najdrobniejszy nawet szczegół.
- Podoba Ci się tu? - spytał, odgadując jednocześnie moje myśli.
- Mhm. Już dawno nie byłem w tak dobrze urządzonym miejscu.
- Och, powtórz to Nattie. Ucieszy się, że jej styl przypadł Ci do gustu.
- To ona urządziła całe wnętrze? - zdziwiłem się.
Andy pokiwał głową. 
- Tak, ale nie sądzę, żeby jej pokój choć w połowie przypominał to, co widzisz tutaj. Każde piętro dostosowane jest do użytkownika. Ona na swoim korzysta zaledwie z czterech pomieszczeń.. - zaczął, ale przerwałem mu.
- Ona ma swoje piętro?
- Yhy.. Dla niej to żadna nowość.. To tak, jak dla Ciebie Twój pokój. Jej rodzice.. A właściwie ojciec z żoną zajmują parter. Udekorowała go według ich upodobań.. Przyrodni brat zajął piętro, które pewnie będzie wyglądało jak z kosmosu. To zdecydowanie dziwny człowiek. Natalie.. Cóż.. Ona zagospodarowała sobie najwyższą kondygnację.. Jak zwykle z resztą. U niej pewnie spodoba Ci się jeszcze bardziej. - opowiadał, a ja słuchałem z przejęciem. 
W końcu dotarliśmy do jej azylu. Nie mogłem się nadziwić, jak bardzo różnią się od siebie ludzie w tej rodzinie. 
Brat Natalie swój korytarz obwiesił plakatami samochodów i kobiet, co trochę mnie peszyło, zważywszy na to, że tak naprawdę nie było w nich nic, oprócz sztucznych piersi, co mogłoby przyciągać wzrok. 
Andreas poprowadził nas do odpowiedniej części budynku i oczom naszym ukazał się pomalowany na ciepłe odcienie korytarzyk, prowadzący do kilku par drzwi. 
Zanim zdążyłem zacząć się zastanawiać, które to te jej, jedne z nich otworzyły się szeroko.
- Andreas! - usłyszeliśmy radosny pisk dziewczyny.


~*~

[Natalie.]



Siedziałam właśnie nad kolejnym tekstem, gdy rozdzwonił się domofon.
- Mike? - odebrałam, gdy w końcu udało mi się wygrzebać ze stosu mniej lub bardziej ważnych śmieci.
- Panicz Andreas z kolegą już przybyli. - oznajmił mi ochroniarz.
- Och! Jak zwykle przed czasem.. Ach, dobrze. Wpuść ich. Niech wejdą do mnie. - zadecydowałam, odkładając słuchawkę.
Chwilę to trwało, jednak wreszcie usłyszałam, jak mój przyjaciel opowiada Billowi to i owo o piętrze, na którym się znaleźli. Postanowiłam przywitać ich już w progu. 
Nie mogąc się skupić na pracy wybiegłam podekscytowana na korytarz. Nie mogłam się doczekać chwili, w której stanę twarzą w twarz z przystojnym nieznajomym.. Aż ciarki przeszły moje ciało na samą myśl o nim..
- Andreas! - zapiszczałam, wybiegając zza drzwi.
Rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam ściskać, czując, jak odwzajemnia nagły wybuch radości z mojej strony. 
- No hej, mała.. - rzucił, próbując się wyplątać z moich objęć.
W końcu stanęłam przed nim i uśmiechnęłam się ujmująco. 
- Boże.. Jak ja Cię dawno nie widziałam..
- Wczoraj.. - odparł rozbawiony.
- Och wiesz o co mi chodzi! - stwierdziłam przyglądając się mu. Wyglądał tak jakoś inaczej.. - Zmężniałeś. - skomentowałam.
- Wczoraj wyglądałem tak samo, Natt.
- Ale trzy lata temu nie. - wyparowałam i odwróciłam w końcu wzrok na Billa. - - Bill. - skinęłam mu głową, a on chyba się zmieszał..
- Panienko Natalie.. - zaczął, na co prychnęłam.
- Boże.. Przestań z tą panienką.. - mruknęłam. - Natalie, po prostu Natalie. - poprawiłam go, wyciągając w jego kierunku rękę.
Uścisnął ją, a ja poczułam, jak prąd przelatuje przez moje ciało. 
- Chodźcie głębiej.. Trochę potrwa zanim się zbiorę.. Byłam jeszcze.. Ach, w sumie, co Wam będę mówić.. Jestem w lesie z robotą.. W dodatku zupełnie nie gotowa do jakiegokolwiek wyjścia.. Bo gdzie ja się pokażę taka.. - skrzywiłam się na samą myśl.
- Przecież wyglądasz jak milion.. - skomentował Andreas.
- No Ty chyba sobie żartujesz.. Wiem, że najbardziej lubisz mnie w powyciąganych dresach, ale..
- Andy ma rację. Teraz naprawdę jest okej. - Bill przerwał mój wywód, pierwszy raz ośmielając się odezwać w taki sposób.
Uśmiechnęłam się przygryzając dolną wargę. 
- Schlebiacie mi. - szepnęłam otwierając przed nimi drzwi do swojego królestwa. - Przepraszam za ten syf, ale no.. - zaczęłam się tłumaczyć, zbierając z kanapy pliki kartek, które wyleciały mi z rąk, rozsypując się po podłodze. - Szlag! - mruknełam pod nosem, skopując je pod śmietnik. - I tak tylko do wywalenia się nadają. Zaraz do Was dołączę. Chcecie coś pić? - spytałam zerkając na nich.
- Eee.. Myślę, że na takie upały to chyba wodę.. - usłyszałam w odpowiedzi.
Pokiwałam głową.
- Tak, zdecydowanie, sama też opijam się wodą. - przytaknęłam, wyjmując z niedużej lodóweczki butelki z wodą, które im podałam. - Zostawię Was na chwilę. Przebiorę się, rozczeszę i w sumie będę gotowa. - wyjaśniłam, znikając w części sypialnej apartamentu.

~*~


[Bill.]


Kiedy Natalie zniknęła z pola widzenia, Andy parsknął śmiechem.
- Panienko Natalie. - rechotał, za co dostał kuksańca.
- Ssij.. - burknąłem.
- Nie ma co, stary.. Wiesz, jak ją podejść. - śmiał się.
- Dobra, dobra.. - mruknąłem, czując, że zaraz zacznę się rumienić.
Po kilku sekundach rozdzwoniła się komórka blondyna. Pogadał chwilę, z każdą sekundą i wypowiadanym słowem stawał się bardziej nerwowy..
- Muszę jechać.. - stwierdził.
- Ale.. Mieliśmy...
- Zostaniesz z Natt sam.. Ja muszę być z ojcem.. Matka trafiła do szpitala, miała jakiś wypadek.. - przerwał mi.
- Wypadek? - nie mogłem uwierzyć, ale jednak mówił szczerze.. Był zbyt poważny na żarty..
- Noo, wypadek.. Niby nie jest źle, ale sam rozumiesz.. Przeproś ją ode mnie.
Tyle go widziałem. Wybiegł z pokoju, nie żegnając się nawet..
Żeby zająć czymś myśli i nie zastanawiać się, o czym mam z nią rozmawiać, albo, co gorsza, czy mama Andreasa z tego wyjdzie, podszedłem do śmietnika i zacząłem przeglądać jej projekty, które sama chciała wyrzucić. Część z nich naprawdę mi się podobała.. Nie miałem im nic do zarzucenia. Jak na zaczynającą swoją karierę osobę jej teksty.. No co tu dużo mówić, były niezłe.. Kilka z nich trochę bym przerobił.. Ogólnie nie było aż tak beznadziejnie, jak mówiła..

~*~

[Natalie.]


- Gdzie Andreas? - spytałam, schodząc na dół, gdy usłyszałam niepokojącą ciszę.
- Jego mama miała wypadek.. Pojechał do szpitala. - wyjaśnił mi, odwracając głowę w moim kierunku.
Pokiwałam ze zrozumieniem. To było smutne, choć ja osobiście jego mamy nie znałam, wiedziałam jaka dla Andyego była ważna. Podeszłam bliżej i uśmiechnęłam się lekko.
- Podobają Ci się?
- Yhy. Są niezłe. Zwłaszcza te. - wskazał na lewą rękę.
- Znasz się na muzyce? - zadałam idiotyczne pytanie.
Chciałam go trochę lepiej poznać, ocenić, czy jest wart mojej przyjaźni. 
- Interesuję się nią.. Tyle. - stwierdził, odkładając na stolik wybrane przez siebie piosenki. - Te nawet bym nagrał.. Część z nich po drobnych przeróbkach, ale zawsze..
- Doprawdy? - dopytywałam, przeglądając jeszcze raz na te wybrane przez niego. 
- Mhm. - odparł ni to w konsternacji, ni to w skupieniu.
- Możesz powiedzieć mi w których i co byś zmienił?


~*~

[Bill.]

Skinąłem głową, a kiedy podała mi mazak zacząłem rozpisywać swoje spostrzeżenia i myśli.
Natalie, aby nie przeszkadzać mi w zadaniu ulotniła się gdzieś, nerwowo wykrzykując jakieś bliżej mi nie znane francuskie zwroty. 
Po dłuższej chwili odłożyłem plik jej zapisków wraz z komentarzami i ich krótkim uzasadnieniem na nieduży szklany stoliczek. Sięgnąłem po butelkę z chłodną wciąż wodą, by ugasić pragnienie. 
- Skończyłeś? - usłyszałem pytanie.
Zerknąłem na nią kiwając niespiesznie głową. 
- To bardzo miło z Twojej strony, że zechciałeś podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Dziękuję. - powiedziała tonem tak służbowym, że aż przewróciło mi się w żołądku. - Później przejrzę, co tam napisałeś.. A tymczasem.. Masz ochotę gdzieś wyskoczyć? - spytała widząc moje przytłoczenie przepychem pomieszczenia.




~*~

[Natalie.]

Kiedy Bill wziął się za poprawianie mojej pracy, postanowiłam zadzwonić do swojej menedżerki, Jackueline, którą zabrałam ze sobą do Stanów, a teraz do Niemiec, tuż po powrocie z wizyty w Kanadzie. 
Musiałam szybko załatwić wstrzymanie pisania muzyki, co nie było łatwe, bo część z piosenek była już niemal gotowa. 
Sporo się nakombinowałam, aby jakoś to odkręcić, jednak wstępnie zgodziłam się na wykonanie zaczętego projektu i postanowiłam ocenić ich pracę oraz różnice w zamyśle własnym i Billa. 
Zakończywszy rozmowę, odrzuciłam telefon na bok, po czym wróciłam do chłopaka. Niegrzecznym było zostawianie gościa samego na dłuższy czas.
- Skończyłeś? - zadałam pytanie, gdy tylko na mnie spojrzał. Zabrzmiało to co najmniej głupio.. Był moim gościem, odwalał za mnie brudną robotę, a ja tak ostro go traktowałam.. - To bardzo miło z Twojej strony, że zechciałeś podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Dziękuję. - dodałam w zakłopotaniu, starając się jednak trzymać rezon. W końcu rozmawialiśmy o pracy, a tą traktowałam śmiertelnie poważnie. - Później przejrzę, co tam napisałeś.. A tymczasem.. Masz ochotę gdzieś wyskoczyć? - zaproponowałam, zanim na dobrą sprawę zastanowiłam się, jak on to odbierze.
Bill na szczęście tylko się uśmiechnął i z widoczną na twarzy ulgą skinął głową. 
- Skończyłem. Możemy gdzieś iść, o ile nie masz jakichś innych ważnych spraw.
Zrobiło mi się głupio, że tak go potraktowałam. A co, jeśli on teraz nie zechce zostać moim przyjacielem i nasza znajomość skończy się szybciej, niż zaczęła? 
- Nie, nie mam innych planów. Tak naprawdę marzę o tym, by odpocząć od pracy i siedzenia w domu. - stwierdziłam, szykując sobie torebkę.
- To gdzie się wybierzemy? - spytał, a ja uśmiechnęłam się szeroko.


***

Mijały dni, a my od ostatniego miło spędzonego popołudnia praktycznie się nie widzieliśmy. Byłam pewna, że doskonale nam się rozmawiało i często rozumieliśmy się niemal bez słów, jednak teraz, gdy w klubie ojca Andreasa popijałam dietetyczną colę z lodem Bill zdawał się nawet na mnie nie patrzeć. Było to przykre zwłaszcza, że naprawdę wiązałam z naszą znajomością spore nadzieje.. 
Może błędem było zabranie go tamtego wieczora na tak długi spacer i najlepsze w mieście lody? 
Bez ustanku głowiłam się nad tym, dlaczego młodzieniec mnie unika.. Czułam, że zrobiłam coś nie tak, ale przyzwyczajona do fałszu i braku możliwości zawarcia prawdziwej przyjaźni, kierowałam się instynktem, który mógł przynieść nam zgubę. Rozejrzałam się ostatni raz i widząc, jak ewidentnie flirtuje z jakąś rudą zapłaciłam swój rachunek, by wyjść z budynku. 
Nie rozumiałam jeszcze dlaczego aż tak zabolała mnie ta sytuacja.. Przecież mogliśmy być przyjaciółmi nawet, jeśli nie byłam w jego typie.. A może właśnie nie mogliśmy? Miałam kompletny mętlik w głowie, przez co nie mogłam zupełnie skupić się na własnych obowiązkach..
Jedyną osobą, do której mogłam zwrócić się z tym problemem był mój brat.. 
Tom może i miewał dziecinnie durne pomysły, ale zawsze wiedział, jak mnie pocieszyć. Każde moje pytanie rozważał dość długo, by udzielić mi satysfakcjonującej odpowiedzi.. Uwielbiałam nasz kontakt.. Zdecydowana podpytać starszego brata o możliwe błędy, jakie popełniłam wyjęłam telefon z torebki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz